Dwie lekarki z przychodni w Jaworznie (Śląskie) zostały zatrzymane pod zarzutem korupcji. Postawiono im zarzuty przyjmowania łapówek za wystawianie zwolnień lekarskich. Jedna z kobiet przyznała się do winy; druga, która zaprzecza zarzutom, może na miesiąc trafić do aresztu.
"Dotychczas udokumentowaliśmy trzy przypadki przyjęcia korzyści majątkowej w zamian za bezpodstawne wystawienie L-4, jednak proceder mógł mieć szerszy charakter. Nie wykluczamy postawienia lekarkom kolejnych zarzutów" - powiedział w sobotę PAP rzecznik policji w Jaworznie, nadkom. Jacek Sowa.
O tym, że lekarki przyjmują łapówki, policjanci dowiedzieli się drogą operacyjną. Ich podejrzenia potwierdził 44-latek, przesłuchiwany w śledztwie dotyczącym przestępstw gospodarczych. Zeznał, że trzykrotnie zapłacił za fikcyjne zwolnienie 50 zł.
Dzięki tym zeznaniom policjanci zatrzymali dwie 48-letnie lekarki. Jednak z nich, która dwukrotnie wystawiła mężczyźnie L-4 za łapówkę, przyznała się do winy i wyraziła chęć dobrowolnego poddania się karze. O jej wysokości w przyszłym tygodniu ma zdecydować sąd.
Druga podejrzana zaprzeczyła zarzutom. Policja wnioskowała o jej aresztowanie na miesiąc. Ostateczną decyzję w tej sprawie mają wkrótce podjąć prokuratura i sąd.
Za przyjmowanie łapówek kobietom grozi kara nawet do 10 lat więzienia. (PAP)
mab/ tot/