Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

SN: bielski sędzia może usłyszeć zarzut przyjęcia łapówki

0
Podziel się:

Sędzia Krzysztof S. z Bielska-Białej stracił
immunitet sędziowski; Sąd Najwyższy oddalił we wtorek jego
zażalenie na decyzję I instancji. Prokuratura chce mu postawić
zarzut przyjęcia łapówki w zamian za uchylenie w 1999 r. aresztu
drobnemu wówczas przestępcy Ryszardowi Niemczykowi.

*Sędzia Krzysztof S. z Bielska-Białej stracił immunitet sędziowski; Sąd Najwyższy oddalił we wtorek jego zażalenie na decyzję I instancji. Prokuratura chce mu postawić zarzut przyjęcia łapówki w zamian za uchylenie w 1999 r. aresztu drobnemu wówczas przestępcy Ryszardowi Niemczykowi. *

SN podkreśla, że nie przesądza winy sędziego. On sam uważa, że niesłusznie pomawia go kolega z pracy, by bronić się przed zarzutami korupcji.

Cała sprawa tzw. bielskiej ośmiornicy - jak określiły to media - ma swój początek w listopadzie 2006 r., gdy ówczesny wiceprokurator generalny Jerzy Engelking na specjalnej konferencji prasowej z kierownictwem Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach ogłosił, że w Sądzie Rejonowym w Bielsku-Białej funkcjonowała korupcyjna grupa sędziów i prokuratorów.

Mówił o tym śledczym bielski sędzia Grzegorz W., który sam jest podejrzany o przyjmowanie łapówek i po pozbawieniu go immunitetu był nawet aresztowany (obecnie jest w dyspozycji CBA). To jego zeznania obciążyły kilkunastu sędziów i prokuratorów, którym sędzia W. przypisuje udział w korupcyjnej grupie kierowanej przez przewodniczącego wydziału i przyjmowanie łapówek w zamian za pozytywne decyzje dla dających pieniądze.

W toku śledztw wychodzi na jaw, że Grzegorz W. przyjmował leki psychotropowe, miał problemy z alkoholem, a także przez pewien czas utrzymywał intymne kontakty z oskarżoną, którą sądził. Niebawem zajmie się tym sąd dyscyplinarny.

Z akt sprawy wynika, że sędzia Krzysztof S. siedział z Grzegorzem W. w jednym pokoju. W. twierdzi, że we wrześniu 1999 r. szef wydziału karnego w sądzie dał Krzysztofowi S. kopertę z 10 tys. zł (na późniejszym etapie W. mówił tylko o kopercie, zawartości której nie znał) i polecił mu odwołanie listu gończego i uchylenie aresztu wobec Ryszarda Niemczyka, wówczas nieznanego gangstera, w sprawie o sprzedaż dwóch kradzionych telefonów komórkowych.

Krzysztof S. zaprzecza temu i utrzymuje, że absurdem jest sama kwestia łapówki, bo Niemczyk nie stawiał się w sądzie na rozprawach - stąd decyzja o aresztowaniu go i list gończy. "W związku z tym, że obrońca oskarżonego Niemczyka zapewnił stawiennictwo swego klienta w sądzie, areszt został odwołany. Poza tym, błaha sprawa o paserstwo dwóch telefonów zakończyłaby się grzywną 500-1000 zł, więc absurdalnie wygląda przy tym 10-20 razy większa łapówka" - mówił we wtorek w Sądzie Najwyższym.

Prokuratura uznała zeznania sędziego W. za wiarygodne i skierowała do sądu dyscyplinarnego wniosek o uchylenie immunitetu sędziemu S., chcąc zarzucić mu udział w grupie przestępczej i przyjęcie łapówki. Sąd Apelacyjny w Katowicach, który orzekał w tej sprawie w I instancji zgodził się w listopadzie zeszłego roku na postawienie sędziemu zarzutu przyjęcia łapówki, ale odmówił uchylenia immunitetu w części dotyczącej zarzutu udziału w grupie przestępczej.

Odwołał się prokurator chcący rozszerzenia uchylenia immunitetu, a także sędzia S. i jego obrońca, wnoszący, by SN odmówił uchylenia immunitetu w całości. "Gdy tylko prokurator Engelking ogłosił istnienie grupy, całe wysiłki prokuratury były skierowane na to, by wykazać z góry założoną na konferencji tezę" - mówiła sędzia Renata Kawecka, broniąca sędziego S. Według niej, sędzia W. jest osobą niewiarygodną, a jego słowa to jedyny dowód w całej sprawie. Jej wątpliwości budzą wyjaśnienia i zeznania sędziego W., które składał będąc w areszcie. "Zaczął je słowami +chciałbym być świadkiem koronnym+" - zaznaczyła.

Sędzia S. w emocjonalnym wystąpieniu mówił, że "czuje się oskarżony o zabójstwo, w którym nie ma znalezionego corpus delicti - ciała zabitego". "Gdzież w tych aktach sprawy dowody, które wystarczyłyby na skazanie mnie przez sąd?" - pytał dodając, że nie wyobraża sobie, by akt oskarżenia oparty o takie dowody w ogóle mógł trafić do sądu.

"Korupcja to nie jest zwykłe przestępstwo. To jest nowa religia. Kto lepiej zwalcza korupcję, ten wygrywa wybory" - dodał sędzia S., który twierdzi, że atmosferę zastraszenia da się odczuć w bielskim sądzie do dziś i że zdarzają się przypadki, że asesorzy uwzględniają wnioski o areszt, by otrzymać nominację sędziowską. "Pan opowiada straszne rzeczy. Niech pan się pohamuje" - apelował do niego przewodniczący składowi orzekającemu SN sędzia Andrzej Deptuła. "Ale to prawda" - odparł sędzia S.

Sąd Najwyższy postanowił utrzymać w mocy uchwałę katowickiego SA, oddalając wniosek prokuratury o zgodę na postawienie S. zarzutu udziału w grupie przestępczej i oddalając wniosek sędziego S.

"Immunitet to nie przywilej poszczególnych sędziów, a narzędzie do zabezpieczenia całego sądu przed prowokacjami, naciskami czy wpływami np. polityki lub mediów" - mówił sędzia Deptuła w uzasadnieniu uchwały SN dodając, że w wielu aspektach sytuacja w bielskim sądzie była "patologiczna". Jednocześnie SN podkreślał, że zgoda na postawienie sędziemu zarzutów nie oznacza nic więcej jak tylko "dostateczne prawdopodobieństwo", że doszło do przestępstwa, a nie wyrok skazujący.

Sędzia S. mocno przeżył decyzję SN. Słuchając uzasadnienia uchwały poczuł się słabo. Salę sądu opuszczał na chwiejących się nogach. Wspierający go bielscy sędziowie (niektórzy z nich także zostali pomówieni przez sędziego W. i czekają na decyzję w sprawie swoich immunitetów) zapewniali go, że nadal będą go bronić, bo nie wierzą, by przyjął łapówkę. (PAP)

wkt/ wkr/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)