Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

SN: nie ma dowodów, by sędzia Borowski z Bielska brał łapówkę

0
Podziel się:

Nie wykazano, by sędzia Miłosz Borowski z
Bielska-Białej przyjmował łapówki w zamian za niearesztowanie
gangstera Ryszarda Niemczyka - orzekł w czwartek Sąd Najwyższy,
odmawiając uchylenia sędziemu immunitetu.

Nie wykazano, by sędzia Miłosz Borowski z Bielska-Białej przyjmował łapówki w zamian za niearesztowanie gangstera Ryszarda Niemczyka - orzekł w czwartek Sąd Najwyższy, odmawiając uchylenia sędziemu immunitetu.

Cała sprawa tzw. bielskiej ośmiornicy - jak określiły to media - ma swój początek w listopadzie 2006 r., gdy ówczesny wiceprokurator generalny Jerzy Engelking na specjalnej konferencji prasowej z kierownictwem bielskiej prokuratury ogłosił, że w tamtejszym sądzie rejonowym funkcjonowała korupcyjna grupa sędziów i prokuratorów.

Mówił o tym śledczym bielski sędzia Grzegorz W., który sam jest podejrzany o przyjmowanie łapówek i po pozbawieniu go immunitetu był nawet aresztowany (obecnie jest w dyspozycji CBA). To jego zeznania obciążyły kilkunastu sędziów i prokuratorów, którym sędzia W. przypisuje udział w korupcyjnej grupie kierowanej rzekomo przez przewodniczącego wydziału karnego w bielskim sądzie i przyjmowanie łapówek w zamian za pozytywne decyzje dla dających pieniądze.

W toku śledztw wychodzi na jaw, że Grzegorz W. przyjmował leki psychotropowe, miał problemy z alkoholem, a także przez pewien czas utrzymywał intymne kontakty z oskarżoną, którą sądził, a następnie za kilkadziesiąt oszustw wymierzył jej karę w zawieszeniu. Bada to już sąd dyscyplinarny.

W dotychczasowych sprawach o pozbawienie immunitetu bielskich sędziów zapadają rozbieżne decyzje sądów. Niekiedy sędziów pozbawia się immunitetu z uzasadnieniem, by dochodzili swych racji w postępowaniu karnym, innym razem sąd mówi, że słowa sędziego W. to za mało i nie można na podstawie jego niekonsekwentnych pomówień narażać sędziego na postępowanie karne. Tak uczynił w czwartek SN w sprawie Miłosza Borowskiego.

Sędzia W. twierdzi, że przekazał Borowskiemu 20 tys. zł łapówki od Niemczyka w zamian za to, że sąd nie aresztuje gangstera, podejrzanego wtedy o rozbój. W. twierdził, że przewodniczący wydziału, który otrzymał 30 tys. zł łapówki, zachował dla siebie 10 tys. zł, a następnie 20 tys. zł dał Grzegorzowi W., bo to on miał orzekać w tej sprawie.

W. twierdził raz, że to sam sędzia Borowski chciał orzekać w sprawie aresztu Niemczyka, więc przekazał mu tę sprawę z 20 tys. zł, a innym razem W. mówił śledczym, że po sygnale z prokuratury, iż Niemczyk jest łączony z zabójstwem "Pershinga" "wystraszył się tej sprawy" i przekazał ją sędziemu Borowskiemu, wraz z pieniędzmi. Ten zaś zdecydował o aresztowaniu Niemczyka, ale wyznaczył też 100 tys. zł kaucji, które ewentualnie Niemczyk mógłby wpłacić w zamian za wolność - ale dopiero po zbadaniu sprawy przez sąd odwoławczy. Odwołanie złożył prokurator, a wyższa instancja uchyliła decyzję o kaucji, pozostawiając sam areszt.

Bielska prokuratura wystąpiła o zgodę na aresztowanie sędziego Borowskiego, chcąc zarzucić mu udział w grupie przestępczej i przyjęcie łapówki. W I instancji sąd dyscyplinarny nie zgodził się na aresztowanie, odrzucił też zarzut udziału w gangu. Śledczy odwołali się do Sądu Najwyższego. Odwołali się też obrońcy sędziego, wnosząc o niewyrażenie zgody na uchylenie immunitetu.

Obrońcy i sam sędzia wskazywali na wszystkie te rozbieżności w pomówieniach sędziego W., który - ich zdaniem - mając samemu problemy z "rozliczeniem" przyjętych łapówek, próbuje przypisać je innym sędziom, a także wmówić, że sam brał dlatego, bo wszyscy wokół niego robili to samo.

Sąd Najwyższy w czwartkowej uchwale orzekł, że sędzia Borowski pozostanie pod ochroną immunitetu, bo zarzuty, jakie śledczy usiłują mu postawić, nie są odpowiednio udokumentowane i - mimo że akta sprawy liczą kilkadziesiąt tomów - nie zawierają przekonujących dowodów, które uprawdopodabniałyby, że sędzia Borowski istotnie przyjął łapówkę, czy działał w grupie przestępczej, co SN uznał za "oczywiście bezzasadne".

Sędzia SN Roman Sądej uzasadniał, że cała sprawa rzekomej korupcji w bielskim sądzie słusznie jest w zainteresowaniu opinii publicznej. "Gdyby było prawdą to, co się mówi, byłoby to przerażające. Ale nawet jeśli ktoś coś takiego mówi, to nie znaczy, że coś takiego było" - dodał. Pomówienia sędziego W. SN uznał za "niekonsekwentne i nieprzekonujące".

Gdy przewodniczący składowi SN sędzia Marek Pietruszyński odczytał treść uchwały, na twarzy Miłosza Borowskiego widać było ulgę. Po posiedzeniu padł w objęcia swych obrońców i kolegów z sądu, "kibicujących" mu w ławach dla publiczności. "Zawiadomiłem już prokuraturę o składaniu fałszywych zeznań przez sędziego W. Byłem w tej sprawie przesłuchiwany" - powiedział PAP sędzia Borowski. Po ponad rocznym okresie zawieszenia w czynnościach wróci on teraz do orzekania. (PAP)

wkt/ itm/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)