Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

SN: wyrok skazujący braci G. za handel ludźmi - ostateczny

0
Podziel się:

Ostateczny jest już wyrok czterech lat więzienia wobec trzech znanych na
Podhalu braci G., uznanych za winnych handlu ludźmi i ułatwiania prostytucji w agencji towarzyskiej
w Białym Dunajcu. W czwartek Sąd Najwyższy oddalił kasację ich obrony.

Ostateczny jest już wyrok czterech lat więzienia wobec trzech znanych na Podhalu braci G., uznanych za winnych handlu ludźmi i ułatwiania prostytucji w agencji towarzyskiej w Białym Dunajcu. W czwartek Sąd Najwyższy oddalił kasację ich obrony.

W 2009 r. Sąd Okręgowy w Nowym Sączu uznał, że bracia w latach 1995-2005 dopuścili się handlu ludźmi. Przyjęli bowiem do pracy w prowadzonej przez siebie agencji dwie Ukrainki w celu wykorzystania ich prostytucji do osiągnięcia korzyści majątkowych i zapłacili za nie dwóm obywatelom Ukrainy tysiąc dolarów.

SO uznał także, że oskarżeni ułatwiali kilku kobietom uprawianie prostytucji i uczynili sobie z tego stałe źródło dochodu. Udostępniali kobietom pokoje i pobierali od nich każdorazowo od 50 do 100 zł, stanowiące połowę ceny, jaką uzyskiwały za usługi seksualne od klientów.

Wszyscy bracia uznani zostali także za winnych tego, że groźbami pobicia i przemocą doprowadzili jedną z Ukrainek do uprawiania niezaakceptowanych przez nią form prostytucji (seksu grupowego). Ponadto - że w celu osiągnięcia zysku ułatwili dwójce Ukraińców pobieranie haraczu od Ukrainki w wysokości po 100 dolarów za każdy miesiąc jej pracy w agencji.

Sąd jednak nie znalazł dowodów, by bracia wzięli udział w pobiciu jednej z prostytutek przez brutalnych klientów, oskarżających kobietę o kradzież złotej bransolety. Od tego zarzutu zostali uniewinnieni.

Bracia nie przyznawali się do winy. Jak twierdzili, "zostali pomówieni przez jedną z lokatorek prowadzonego przez siebie pensjonatu", sprawczynię kradzieży, której uratowali życie. Mówili także, że "lokatorki" swego pensjonatu traktowali dobrze, a agencję zamknęli "po śmierci Ojca Świętego w 2005 r. przez wzgląd na szacunek dla niego". Ponadto jeden z nich tłumaczył, że "dziewczyny traktował jak siostry, których nigdy nie miał".

Jan i Józef G. skazani zostali na kary po 5 lat więzienia. Tadeusz G., którego SO uznał też za winnego nielegalnego posiadania broni, otrzymał karę 5 lat i trzech miesięcy więzienia.

Za ułatwianie prostytucji grozi od roku do 10 lat pozbawienia wolności, a za handel ludźmi nie mniej niż 3 lata więzienia.

Od wyroku SO odwołali się i obrońcy, i prokurator. Obrońcy podważali prawdziwość zeznań świadków, powoływali się też na nieprecyzyjne przepisy o handlu ludźmi. Prokurator chciał zwiększenia kar.

W 2010 r. Sąd Apelacyjny w Krakowie prawomocnie obniżył kary do 4 lat (dla dwóch z braci) oraz 4 lat i trzech miesięcy (dla trzeciego). SA uznał, że kobiety w agencji nie były brutalnie przymuszane do pracy przez oskarżonych, zatem kara za ten czyn powinna być mniejsza.

Obrona złożyła kasację do SN, wnosząc m.in., że błędem sądów było niewystąpienie do Trybunału Konstytucyjnego o uznanie niekonstytucyjności ogólnikowego zapisu kodeksu karnego o handlu ludźmi, który był podstawą wyroku SO. Gdy wyrok wydawał SA, przepis ten był już doprecyzowany.

Jeden z obrońców mec. Krzysztof Bachmiński powiedział w SN, że nie wiadomo, jak np. rozumieć karalność "handlu ludzi" także za ich zgodą. "Czy dla bytu tego przestępstwa jest konieczne zniewolenie ofiar, skoro to były dwie panie prostytutki, które chciały tu pracować, a po przyjeździe zaprezentowały się oskarżonym w +stroju służbowym+?" - pytał adwokat. Kwestionował też, czy ludzie mogą być w ogóle "przedmiotem handlu". Ponadto pytał, czy każdy cel "handlu ludźmi" ma być karany i czemu nie jest przestępstwem np. "sprzedaż piłkarzy do innych klubów".

Prokuratura wniosła o oddalenie kasacji. "Dla przestępstwa handlu ludźmi nie ma znaczenia zgoda osoby, która takiemu handlowi podlega" - mówił prok. Jerzy Engelking w SN. Sprzeciwił się wystąpieniu do TK.

SN uznał kasację za oczywiście bezzasadną. W uzasadnieniu postanowienia SN sędzia Michał Laskowski powiedział, że nie można podzielić argumentów obrony o naruszeniu prawa przez sądy. Zarazem sędzia przyznał, że poprzedni zapis o handlu ludźmi "nie był doskonały", ale ze "względów pragmatycznych" nie ma potrzeby występowania przez SN do TK, tym bardziej, że został on już zmieniony.

Mec. Bachmiński powiedział PAP, że złożył już w TK własną skargę konstytucyjną na poprzedni zapis o handlu ludźmi, przewidując, że SN nie wystąpi do TK. Podkreślił, że uznanie przez Trybunał niekonstytucyjności tamtego zapisu oznaczałoby unieważnienie wszystkich wyroków wydanych na jego podstawie.

Bracia G. zasłynęli w mediach, gdy po śmierci Jana Pawła II ogłosili, że zamykają agencję towarzyską, którą prowadzili w Białym Dunajcu. W rzeczywistości - przenieśli działalność do Zakopanego. Nową agencję, w której także świadczone były usługi seksualne, zarejestrowali na 84-letniego mężczyznę.

Łukasz Starzewski (PAP)

sta/ abr/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)