Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Spory dziennikarskie podczas debaty w SDP

0
Podziel się:

Środowisko dziennikarskie jest ostro
podzielone - to chyba jedyna kwestia, co do której zgadzali się
uczestnicy środowej debaty w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich.
Prezes SDP Krystyna Mokrosińska stwierdziła wręcz, że "trwa wojna"
i "wyrzynanie gardeł", które - jeśli go nie powstrzymamy -
doprowadzi do spadku zaufania do mediów.

Środowisko dziennikarskie jest ostro podzielone - to chyba jedyna kwestia, co do której zgadzali się uczestnicy środowej debaty w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich. Prezes SDP Krystyna Mokrosińska stwierdziła wręcz, że "trwa wojna" i "wyrzynanie gardeł", które - jeśli go nie powstrzymamy - doprowadzi do spadku zaufania do mediów.

Środową debatę prezes SDP zwołała w odpowiedzi na publiczną dyskusję, jaka rozgorzała w środowisku dziennikarskim po przygotowaniu przez dziennikarzy TVN we współpracy z Renatą Beger prowokacji ukazującej kulisy jej negocjacji z PiS-em. Debata ta w założeniu miała dotyczyć standardów zawodu dziennikarskiego, granic prowokacji oraz zbyt rzadko wykorzystywanego prawa dostępu do informacji publicznej.

Debata przerodziła się w dyskusję nad tym, kto popiera oświadczenie Zarządu Głównego SDP, krytykujące dziennikarzy TVN za publikację "taśm Beger", a kto jest mu przeciwny oraz czy nagranie to było dziennikarską prowokacją, czy manipulacją.

Linię, po której przebiega dziennikarski spór wywołany "taśmami Beger", określił zastępca redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej" Marek Magierowski. Jego zdaniem, symbolicznymi postaciami w tym sporze są dziennikarze TVN Andrzej Morozowski i Tomasz Sekielski. "Niezależnie jak oceniamy ich dziennikarstwo, to stosunek do ich działalności dziennikarskiej jest w tej chwili wyznacznikiem tego, po której stronie, czy w którym obozie, jest dany dziennikarz czy publicysta. To bardzo zły symptom, bo myślę, że jednak zdecydowana większość dziennikarzy to ludzie, którzy nie chcą być w żadnym z tych obozów" - powiedział Magierowski.

Podziały były wyraźnie widoczne podczas debaty. Andrzej Bober (m.in. b. długoletni dziennikarz TVP) demonstracyjnie opuścił salę, wyjaśniając, że żadne debaty niczego nie zmienią, potrzeba natomiast zwołać nadzwyczajny zjazd SDP (o co wcześniej apelował już warszawski oddział SDP).

Jedni uczestnicy dyskusji podkreślali, że Morozowski i Sekielski padli ofiarą manipulacji, a rzeczywistym reżyserem "taśm Beger" był Janusz Maksymiuk, inni przekonywali, że była to prowokacja, która pomogła w ujawnieniu prawdy.

"To SDP jak pierwsze skoczyło do gardeł dziennikarzom" - powiedziała Liliana Olchowik (m.in. autorka książek podróżniczych) podkreślając, że nie było konieczności napiętnowania Morozowskiego i Sekielskiego przez oświadczenie ZG SDP.

Stefan Zubczewski (prezes Klubu Fotografii Prasowej) stwierdził z kolei, że przed wydaniem oświadczenia SDP powinien był zwołać sąd koleżeński, a sprawa powinna być "załatwiona wewnętrznie".

Oświadczenie SDP wyraźnie poparł natomiast Wojciech Kwiatek (dziennikarz niezależny). Jego zdaniem przygotowanie prowokacji z "taśmami Beger" niczego nie wyjaśniło, bo "wszyscy wiemy, jak takie negocjacje wyglądają", a dziennikarze zwyczajnie "wycelowali działo w ludzi, których nie lubią". "To jest łobuzerstwo dziennikarskie, wiadomo przez kogo i z jaką intencją podjęte" - powiedział Kwiatek.

Ze stanowiskiem ZG SDP zgodził się również wiceprzewodniczący Rady Etyki Mediów Maciej Iłowiecki, który podkreślił, że dziennikarze nie powinni brać udziału grach politycznych. Dodał jednak, że prowokacja jest normalną bronią dziennikarską, a modelowa sytuacja w tym przypadku wyglądałaby tak, że Beger również nie wiedziałaby, że jest nagrywana. Iłowiecki zastanawiał się też, czy przypadkiem było, że nikt w TVN nie wpadł na pomysł, by ukrytą kamerą nagrać spotkanie Donalda Tuska z Andrzejem Lepperem.

Teresa Bochwic, członek naczelnego sądu dziennikarskiego stwierdziła, że "taśmy Beger" nie były żadną prowokacją, ale "inscenizacją".

Autorzy oświadczenia ZG SDP podkreślali, że nie uważają, że "było ono idealne". Stoją jednak na stanowisku, że organizacja dziennikarska nie powinna zachowywać się korporacyjnie w złym tego słowa znaczeniu i popierać wszystkiego, co zrobią jej członkowie. "Chodziło nam o zachowanie podstawowych standardów dziennikarskich" - podkreślił wiceprezes ZG SDP Jerzy Kłosiński.

W debacie nie wzięli udziału ani Sekielski, ani Morozowski, który tuż po opublikowaniu krytycznego oświadczenia ZG SDP zwrócił legitymację organizacji. (PAP)

js/ pz/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)