Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sprawa LFO - wniosek o przedłużenie aresztu dla Włodzimierza W.

0
Podziel się:

O przedłużenie o trzy miesiące aresztu wobec
Włodzimierza W., podejrzanego w sprawie Laboratorium
Frakcjonowania Osocza (LFO) w Mielcu, wnioskowała w piątek do Sądu
Rejonowego Warszawa - Śródmieście Prokuratura Okręgowa w
Tarnobrzegu (Podkarpackie).

O przedłużenie o trzy miesiące aresztu wobec Włodzimierza W., podejrzanego w sprawie Laboratorium Frakcjonowania Osocza (LFO) w Mielcu, wnioskowała w piątek do Sądu Rejonowego Warszawa - Śródmieście Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu (Podkarpackie).

Poinformował o tym PAP zastępca prokuratora okręgowego w Tarnobrzegu, Janusz Wiśniewski.

W. jest podejrzany m.in. o przywłaszczenie mienia znacznej wartości, pochodzącego ze spółki, pranie brudnych pieniędzy, wspólne przywłaszczenie z głównym podejrzanym w tej aferze Zygmuntem N. mienia spółki na łączną kwotę około 8 mln zł. Ponadto zarzucono mu, jako jednemu z udziałowców spółki, fałszowanie protokołów z posiedzeń zarządu i zgromadzenia wspólników oraz uszczuplenie kwot na zaspokojenie wierzycieli spółki, czyli banków, przez przeniesienie udziałów spółki na innych, zagranicznych udziałowców.

W. przebywa w areszcie od stycznia. Wiosną jego areszt został już przedłużony o trzy miesiące. Aktualny termin upływa 7 lipca. Prokuratura musi jednak 14 dni wcześniej złożyć wniosek o przedłużenie aresztu.

Główny podejrzany w sprawie Zygmunt N. także przebywa od środy w areszcie. Jemu prokuratura w poniedziałek postawiła dziewięć zarzutów: wyłudzenia 21 mln dolarów kredytów z różnych banków na budowę LFO, przywłaszczenia 8 mln dolarów i ponad miliona euro na szkodę spółki, usiłowania wyłudzenia 11 mln dolarów kredytów oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach.

N. podczas przesłuchań odmówił składania szczegółowych wyjaśnień.

Tarnobrzeska prokuratura od kilku lat chciała mu postawić zarzuty, ale przebywający w Wielkiej Brytanii podejrzany nie stawiał się na jej wezwania, przedstawiając zaświadczenia lekarskie o badaniach. Prokuratura wystąpiła zatem do sądu z wnioskiem o wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA) Zygmunta N. i w styczniu 2005 roku Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu wydał taki nakaz.

Z kolei w Wielkiej Brytanii rozpatrywanie wniosku trwało blisko dwa lata. W rezultacie sąd uznał w dwóch instancjach, że nie ma przeszkód, aby N. mógł zostać przesłuchany w Polsce. Obrona twierdziła, że wniosek o przekazanie N. Polsce od strony formalnoprawnej jest nieprawidłowy, zaś sam podejrzany jest zbyt chory, by mógł wrócić do kraju bez narażenia zdrowia lub nawet życia. N. przyleciał z Londynu do Polski w ubiegłym tygodniu.

Prokuratura w Tarnobrzegu od października 2001 r. prowadzi dwa śledztwa w sprawie LFO. Jedno dotyczy właśnie wątku Zygmunta N. Drugie - kilku spotkań, na których miały być naciski ze strony osób z otoczenia b. prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, aby Ministerstwo Zdrowia kontynuowało współpracę z LFO wbrew merytorycznym przesłankom.

O takich naciskach miał mówić podczas przesłuchania w grudniu 2004 r. b. minister zdrowia Mariusz Łapiński. Według niego, w spotkaniach tych miał wziąć udział m.in. Marek Ungier - b. szef gabinetu prezydenta Kwaśniewskiego, Marek Wagner - b. szef kancelarii premiera Leszka Millera i Zbigniew Siemiątkowski - b. szef Agencji Wywiadu, a wcześniej Urzędu Ochrony Państwa. Na chwilę na spotkanie miał także "wpaść" prezydent.

W sprawie LFO postawiono już zarzuty kilku osobom, m.in. Włodzimierzowi W. i b. podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów, Halinie W.-T. Oskarżonym jest Wiesław Kaczmarek. 2 października ub. r. przed warszawskim sądem zaczął się jego proces. Tarnobrzeska prokuratura oskarżyła go w maju 2005 r. o to, że jako minister gospodarki w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza wydał nierzetelną opinię, która zdecydowała o przyznaniu spółce LFO poręczenia Skarbu Państwa, mimo braku podstaw co do celowości udzielenia takiej gwarancji. Grozi mu do 5 lat więzienia.

Spółka Laboratorium Frakcjonowania Osocza, która jako jedyna w kraju miała produkować leki z osocza krwi, zaciągnęła w 1997 r. na budowę fabryki kredyt - 32 mln dolarów. Udzieliło go konsorcjum bankowe, na którego czele stał Kredyt Bank. Gwarancji w 60 proc. udzielał zaś ówczesny rząd Włodzimierza Cimoszewicza. Spółka dostała 32 mln dolarów pożyczki, z czego wykorzystała 21 mln. Zamiast fabryki wybudowano jednak tylko dwie hale. Produkcja nigdy nie ruszyła, a spółka kredytu nie spłaciła. Banki wyegzekwowały już od Skarbu Państwa prawie 61 mln zł.(PAP)

api/ bno/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)