Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Stan rzek w Polsce. Dolnośląskie: Nadal dużo wody w regionie

0
Podziel się:

Poziomy rzek przekroczyły już 27 stanów alarmowych i 12 ostrzegawczych.

Stan rzek w Polsce. Dolnośląskie: Nadal dużo wody w regionie
(PAP/Maciej Kulczyński)

Nadal utrzymuje się wysoki poziom wody w dolnośląskich rzekach. Najtrudniejsza sytuacja jest w zlewniach rzek: Bóbr i Nysa Łużycka. Na razie nie ma poważnego zagrożenia powodzią - zapewnił wojewoda dolnośląski Aleksander Marek Skorupa.

[Aktualizacja: godzina 21:15]

Obecnie na dolnośląskich rzekach przekroczonych jest 27 stanów alarmowych i 12 ostrzegawczych. Powyżej stanów alarmowych płyną m.in. Bóbr, Nysa Łużycka i dwie mniejsze rzeki w powiecie zgorzeleckim - Witka i Miedzianka.

W związku z sytuacją hydrologiczną samorządy w regionie wprowadziły pogotowia przeciwpowodziowe w trzynastu miejscach w tym m.in. w gminie Bogatynia, Zgorzelec i Świeradów Zrój oraz w powiatach jeleniogórskim, wałbrzyskim i bolesławickim. Z kolei alarmy powodziowe wprowadzono w czternastu gminach i powiatach m.in. w Marciszowie, Mysłakowicach oraz Janowicach Wielkich, w powiecie kamiennogórskim i mieście Kamienna Góra oraz w mieście Jelenia Góra.

Wojewoda dolnośląski Aleksander Marek Skorupa po poniedziałkowym posiedzeniu wojewódzkiego sztabu kryzysowego poinformował, że najtrudniejsza sytuacja jest obecnie w zlewniach rzek Bóbr oraz Nysy Łużyckiej, czyli w powiatach kamiennogórskim i zgorzeleckim.

_ Najtrudniejsza sytuacja w tej chwili jest na rzece Bóbr w rejonie Zbiornika Pilchowice, gdzie jest większy dopływ niż rzut wody. Zrzuty z tego zbiornika przekraczają obecnie zrzuty alarmowe. Będziemy na bieżąco analizować dopływ wody do zbiornika (...) najprawdopodobniej szczyt dopływu mamy już za sobą, a zbiornik obecnie może być jeszcze wypełniony w 60 proc. _ - powiedział wojewoda. Poniżej zbiornika leży m.in. miejscowość Leśna.

Skorupa poinformował, że stany alarmowe przekroczone są na rzekach w powiecie zgorzeleckim - chodzi o Nysę Łużycką oraz mniejsze rzeki przepływające przez tzw. worek turoszowski - Miedziankę i Witkę. _ Na razie stopnie przekroczenia są na poziomie 25 proc. stanów z 2010 r., kiedy doszło do powodzi w Bogatyni _ - uspokajał wojewoda. Poinformowano, że w kwestii zlewni rzek Nysa Łużycka, Miedzianka i Witka polskie służby są w stałym kontakcie ze służbami w Czechach i Niemczech.

W niedzielę najtrudniejsza sytuacja była w powiecie kamiennogórskim, gdzie bardzo wezbrała rzeka Bóbr. W gminie Marciszów w kilku miejscach rzeka przelała się przez wały. Największe szkody jednak w miejscowościach powiatu kamiennogórskiego spowodowała woda, która po intensywnych opadach spływała z pól i gór. Podtopionych zostało kilkadziesiąt gospodarstw w okolicach Kamiennej Góry oraz gminach Lubawka i Marciszów. Chodzi m.in. o Czadrów, Krzeszów, Jawiszów, Przedwojów, Janiszów, Dębrznik, Szarocin, Marciszów, Opawę, Jarkowice, Miszkowice i Niedamirów.

Podtopienia odnotowano też w miejscowościach powiatów wałbrzyskiego, jaworskiego, jeleniogórskiego oraz zgorzeleckiego. Częściowo podtopiona została również miejscowość Morzyna w powiecie wołowskim, gdzie woda z okolicznego stawu przelała się przez wał. Zalanych i uszkodzonych zostało wiele lokalnych dróg. Wszystkie główne drogi są przejezdne.

W ciągu ostatniej doby w związku z podtopieniami straż pożarna interweniowała ponad 330 razy. Przede wszystkim w powiatach kamiennogórskim, jeleniogórskim, wałbrzyskim, jaworskim oraz zgorzeleckim. Były to głównie interwencje związane z wypompowywaniem wody z zalanych posesji.

Według najnowszego komunikatu IMGW we Wrocławiu opady deszczu wystąpią w najbliższych godzinach na terenie całego regionu, jednak będą słabsze niż w ostatnich 72 godz. W kolejnych dniach mogą występować burze. _ Prognozowana wysokość opadów od 15 mm do 25 mm, lokalnie ok. 40 mm _ - podano w komunikacie.

Zdaniem służb wojewody dolnośląskiego w najbliższych dniach w regionie będą występowały opady deszczu, ale nie będą one miały charakteru ciągłego. _ To korzystniejsze prognozy, niż te z zeszłego tygodnia. Liczymy, że opady nie spowodują większego zagrożenia powodziowego niż dotychczas _ - ocenił wojewoda.

Europa też już pływa

Kanclerz Merkel odwiedzi tereny powodziowe, rekordowa fala w Pasawie, informacja o żołnierzach i policjantach uczestniczących w akcji

Wywołana długotrwałymi opadami deszczu powódź nadal daje się mocno we znaki mieszkańcom południowych i wschodnich Niemiec. W Bawarii, Saksonii i Turyngii sytuacja jest dramatyczna: wały nie wytrzymują, woda zalała miasta i drogi, tysiące osób ewakuowano.

W Pasawie w Bawarii pod wodą znalazła się większa część zabytkowego Starego Miasta. Przepływający przez miasto Dunaj podniósł się w poniedziałek w południe do 12,5 metrów - poziomu nienotowanego od ponad 500 lat.

Wysoki poziom (9,60 m) stwierdzono także na wpadającej do Dunaju rzece Inn. Pasawa pozbawiona jest prądu, wstrzymano też dostawy wody pitnej. Do wielu domów można dotrzeć tylko łodzią lub za pomocą prowizorycznych pomostów. Strażacy nie nadążają z wypompowywaniem wody wdzierającej się do budynków - podała telewizja ARD. W walce ze skutkami żywiołu pomaga 150 żołnierzy Bundeswehry.

Dramatyczna jest też sytuacja w Rosenheim. Po pęknięciu tamy na rzece Auerbach z zagrożonej dzielnicy ewakuowano 170 mieszkańców.

W rejon klęski żywiołowej przyjedzie we wtorek kanclerz Angela Merkel. Szefowa rządu zasugerowała możliwość udzielenia poszkodowanym wsparcia finansowego. _ Władze centralne zastanowią się, jak mogą pomóc, to samo dotyczy też krajów związkowych (landów) _ - powiedziała. W urzędzie kanclerskim w Berlinie powstał sztab kryzysowy. Pomoc powodzianom obiecał także premier Bawarii Horst Seehofer.

Do akcji przeciwpowodziowej skierowano 1760 żołnierzy i 500 policjantów oraz 1800 pracowników Służby Pomocy Technicznej (THW). Z terenów zagrożonych ewakuowano kilkadziesiąt tysięcy osób.

W stolicy Saksonii Dreźnie ogłoszono stan klęski żywiołowej. Poziom Łaby podniósł się do 9 metrów, niemal na taką wysokość, jak podczas _ powodzi stulecia _ w 2002 roku, gdy zabytkowe drezdeńskie Stare Miasto zostało w dużej części zatopione. Stan klęski żywiołowej obowiązuje już w kilkunastu miejscach na południu i wschodzie kraju, w tym w Chemnitz, Zwickau i okolicach Lipska.

W Bawarii i na innych dotkniętych powodzią terenach doszło do poważnych zakłóceń w transporcie. Zalana jest autostrada A8 Monachium-Salzburg, odwołano wiele połączeń kolejowych. Na Renie, Menie i Neckarze zawieszono ruch statków.

W Saksonii i Turyngii w kilku rejonach doszło do przerwania wałów przeciwpowodziowych. Rzeki Mulda i Biała Elstera w kilku miejscach wystąpiły w brzegów. W Grimmie ewakuowano mieszkańców zagrożonych dzielnic, także w okolicach Lipska władze zdecydowały o ewakuowaniu kilku miejscowości w związku z pęknięciem wałów.

Sytuację pogarsza padający bez przerwy deszcz. Służby meteorologiczne przewidują, że opady ustaną dopiero we wtorek.

W Czechach szykują się na najgorszeW poniedziałek po południu Wełtawa w Pradze nadal wzbierała. W każdej sekundzie przepływało przez czeską stolicę 2900 metrów sześciennych wody na sekundę. _ Najgorsze jeszcze przed nami _ - ostrzegł premier Petr Neczas.

Stalowe zapory przeciwpowodziowe, zmontowane w ciągu 19 godzin na nadbrzeżach Wełtawy, wytrzymają napór 3400 metrów wody na sekundę. Synoptycy uspokajają, że w najbliższych godzinach opady będą mniej intensywne.

W ciągu dwóch dni w okolicach Pragi spadło jednak tyle wody, ile spada w ciągu dwóch miesięcy. Wciąż wzbiera rzeka Berounka, która wpływa do Wełtawy na południowych krańcach Pragi. Przepełniony jest także zespół zapór na Wełtawie, tzw. wełtawska kaskada, o długości 44 km.

Właśnie ten kompleks spędza teraz prażanom sen z powiek. _ Niestety w nocy z poniedziałku na wtorek będziemy musieli wypuścić część wody z wełtawskiej kaskady, co oznacza, że w każdej sekundzie przez Pragę popłynie Wełtawą 3300 metrów sześciennych wody _ - ostrzegł Neczas.

Dla wielu mieszkańców czeskiej stolicy decyzja sztabu antykryzysowego jest równoznaczna z ewakuacją. W poniedziałek rozpoczęto ewakuację kilkudziesięciu domów przy ujściu Berounki do Wełtawy. Obie rzeki utworzyły tam ogromne jezioro. Mieszkańcom pomaga 350 funkcjonariuszy policji.

Władze miasta przygotowują do ewakuacji mieszkańców Karlina - jednej z najstarszych dzielnic Pragi, przez którą w roku 2002 przeszła fala powodziowa.

Na ewakuację czekają także obywatele dzielnicy Smichov. Dojdzie do niej, jeśli ilość wody przekroczy 3200 metrów na sekundę. Fala kulminacyjna ma przechodzić przez czeską stolicę co najmniej przez 6 godzin.

W centrum stolicy nadal nie kursuje metro. Zamknięte są szkoły. Nieprzejezdnych jest 50 odcinków ulic w pobliżu Wełtawy.

Polska ambasada w Pradze zaleciła ograniczenie podróży do Czech, prosząc jednocześnie o nieprzyjeżdżanie do Pragi do czasu ustabilizowania się sytuacji. Poradziła również, by polscy obywatele przebywający na terenie Czech stosowali się do zaleceń miejscowych władz.

Stan klęski żywiołowej obowiązuje na całym terytorium Czech z wyjątkiem kraju (województwa) pardubickiego. Dotychczas w falach wezbranych rzek poniosło śmierć siedem osób. Wśród ofiar powodzi jest pracownik elektrowni, który odłączał transformator. Ewakuowano ponad 9000 osób.

Najgorsza sytuacja utrzymuje się na zachodzie i południu Czech, gdzie nieprzerwanie pada deszcz. Tysiące ludzi ewakuowano z centrum Kralup nad Wełtawą. Woda zalała centrum Pilzna i Czeskiego Krumlova. Ludzie nie chcą jednak opuszczać swoich mieszkań. Policja odnotowała pierwsze przypadki rabowania opuszczonych domostw.

Ewakuowano również dziesiątki mieszkańców małych miejscowości w Karkonoszach. Sytuację ocenia się jako krytyczną na 50 odcinkach rzek w ośmiu krajach (województwach). Bez prądu pozostają tysiące gospodarstw domowych.

12 linii kolejowych na 150 odcinkach nadal blokują przewrócone drzewa.

Nieprzejezdnych jest 146 odcinków dróg, na których zalega woda bądź błoto. Najwięcej nieprzejezdnych odcinków znajduje się w południowych Czechach. Na wtorek synoptycy przewidują ustawanie opadów, ale na Morawach ma spaść aż 30 litrów wody na metr kwadratowy.

Czytaj więcej o sytuacji na rzekach w Money.pl
Zagrożenie powodzią jest ogromne. A jeszcze może padać Hydrolodzy biją na alarm. To będzie ciężka noc.
Woda wyżej niż podczas powodzi stulecia W Niemczech stany rzek dochodzą do rekordowych poziomów, w Pradze giną ludzie. W Polsce stan najwyżej gotowości.
wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)