Szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władysław Stasiak ujawnił, że szef MON Bogdan Klich wyraził ubolewanie z powodu swej wypowiedzi, że to w BBN mogą się znajdować brakujące materiały komisji weryfikacyjnej WSI.
"Wczoraj pan minister obrony zadzwonił do mnie wieczorem; prosił, żeby uznać sprawę za nieporozumienie; wyraził ubolewanie; traktuję sprawę jako zamkniętą" - powiedział Stasiak w piątek w Polskim Radiu. "Zdarza się i tyle" - oświadczył.
Stasiak dodał, że dokumenty były w kancelarii tajnej Służby Kontrwywiadu Wojskowego, a nie w sejfach BBN. "Odpowiada za to tajna kancelaria SKW" - podkreślił szef BBN.
Według Klicha, ok. 200 dokumentów nie zostało jeszcze zwróconych przez członków komisji weryfikacyjnej, która w poniedziałek zakończyła działalność.
W czwartek Klich mówił w Radiu Zet, że szef SKW Janusz Nosek ma wystąpić do "pełnomocników informacji niejawnych zarówno w BBN, jak i w Kancelarii Prezydenta, ponieważ zakłada, że może w sejfach tych dwóch instytucji znajdują się te dokumenty". Klich dodawał, że jeżeli to się nie powiedzie, "będziemy zmuszeni podać do wiadomości publicznej nazwiska osób, które pobrały te dokumenty i ich nie zwróciły".
Już w komunikacie z 1 lipca MON podawało, że "kancelaria tajna nr 10 została utworzona w strukturach SKW dla celów obsługi komisji weryfikacyjnej i tylko czasowo była ulokowana w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego".
30 czerwca upłynął termin działania komisji pod przewodnictwem Jana Olszewskiego, która weryfikowała żołnierzy WSI, chcących służyć w nowych służbach. We wtorek SKW przewiozło akta komisji z siedziby BBN ponownie do siedziby SKW. Olszewski twierdzi, że to "gangsterskie działania" SKW i zapowiada doniesienie do prokuratury.
Akta komisji były zdeponowane w prezydenckim BBN od listopada 2007 r. - przeniósł je tam Olszewski z siedziby SKW i po powstaniu koalicji PO-PSL. (PAP)
sta/ pz/ jbr/