Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Stolica: Amerykański astronauta spotkał się z młodymi pasjonatami nauki

0
Podziel się:

Amerykański astronauta George Zamka spotkał się w piątek w warszawskim
Centrum Nauki Kopernik z młodymi miłośnikami nauki. Opowiadał im codziennym życiu na stacji
kosmicznej i wyjaśniał m.in., dlaczego w stanie nieważkości lepiej jeść tortille niż chleb.

Amerykański astronauta George Zamka spotkał się w piątek w warszawskim Centrum Nauki Kopernik z młodymi miłośnikami nauki. Opowiadał im codziennym życiu na stacji kosmicznej i wyjaśniał m.in., dlaczego w stanie nieważkości lepiej jeść tortille niż chleb.

Jak mówił członkom "Klubów Młodego Odkrywcy" Zamka, w przestrzeni kosmicznej pojawia się wiele problemów, których nie znamy na co dzień, np. trudności z przełykaniem.

"Podczas pobytu w kosmosie nie można normalnie przełykać, bo jedzenie nie chce przejść przez przełyk. Przez pierwsze dni, gdy chciałem coś przełknąć czułem jakby ktoś mnie dusił. Ciało musiało się do tego przyzwyczaić" - powiedział astronauta, który podczas swoich dwóch lotów - jako pilot wahadłowca Discovery i dowódca wahadłowca Endeavour - spędził w kosmosie 692 godziny.

Poza tym, okazuje się, że kosmonauci wolą jeść tortille, niż chleb. Dlaczego? "Gdy jemy chleb, o jego okruszki mogą nam wpaść w oko, co jest bardzo bolesne" - wyjaśnił Zamka.

Dodał, że wyjątkowo trudne w stanie nieważkości jest również pilnowanie wszystkich przedmiotów. "Gdy rozsuwamy torbę z narzędziami, to nagle zaczynają wylatywać na wszystkie strony - opowiadał astronauta. - W kosmosie, jeśli upuścisz ołówek, to zauważysz to 10 minut później - wtedy, kiedy będziesz go potrzebował. () Zazwyczaj te wszystkie przedmioty zatrzymują się na filtrach powietrznych". W pilnowaniu przedmiotów astronautom pomagają więc przyczepione na ścianach rzepy.

Zamka przyznał, że choć stan nieważkości bywa niewygodny, to można dzięki niemu przeprowadzać ciekawe i zabawne eksperymenty.

Ponadto, wszystkie codzienne niewygody rekompensują kosmonautom niesamowite widoki. Zwłaszcza, że astronauci z misji STS-130 Endeavour, którą w 2010 roku Zamka dowodził, przywieźli na Międzynarodową Stację Kosmiczną specjalną kopułę.

"Nie było dotąd takich okien i takich możliwości obserwacji kosmosu ze stacji. Dzięki kopule obserwacyjnej można oglądać świat w trójwymiarze - opisywał w piątek Zamka. - Nie widzi się świata, ale raczej doświadcza się go całym sobą. To niesamowite uczucie. W ciągu jednego dnia można zobaczyć 16 zachodów i wschodów słońca. Ziemia z kosmosu wygląda pięknie".

Jakie widoki zrobiły na nim największe wrażenie? "Powalającym widokiem były skaczące przez setki kilometrów błyskawice, które jakby wychodziły w górę, formujące się chmury i czerwone góry Atlas" - powiedział.

Astronauta dodał, że choć od jego ostatniego lotu minął zaledwie rok, to czuje jakby upłynęło znacznie więcej czasu. "W ciągu tego roku wiele też zmieniło się w NASA. Kończymy np. program lotów wahadłowcami i choć będziemy mieli astronautów, to szukamy innych sposobów badania kosmosu" - powiedział.

Pytany przez dziennikarzy, dlaczego został astronautą wyjaśnił, że kiedy był dzieckiem Amerykanie realizowali program Apollo i wysłali człowieka na Księżyc. "Niesamowicie mi to utkwiło w pamięci. Poznawałem astronautów i sklejałem modele samolotów" - wspominał.

Choć przodkowie pułkownika Zamki pochodzili z Polski, a on sam już kilkakrotnie przyjeżdżał do naszego kraju, przyznał, że w naszym języku zna jedynie kilka słów, choć ciągle nad swoim polskim pracuje. "Na razie znam ich kilka m.in.: sok, kawa, dzień dobry, cześć, samochód. Nie umrę w Polsce z głodu, ale myślę, że moja gramatyka zawsze będzie fatalna przez te wszystkie wasze końcówki i odmiany" - żartował. (PAP)

ekr/ agt/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)