Pracownicy służby zdrowia, którzy przyłączyli się do strajku generalnego w woj. śląskim zgodnie z zapowiedziami nie odeszli od łóżek pacjentów, lecz wybrali łagodniejsze, często jedynie symboliczne formy protestu.
Strajk w służbie zdrowia rozpoczął się o godz. 7 i zakończył o 9, w części szpitali potrwa nieco dłużej. W wielu placówkach ochrony zdrowia w regionie we wtorek rano pojawiły się związkowe flagi. Rozdawano ulotki informujące o przyczynach protestu.
Tak było np. w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 2 w Jastrzębiu Zdroju, gdzie rano związkowcy zorganizowali też kilkunastominutowe spotkanie informacyjne dla personelu. "Można z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że pacjenci w żaden sposób nie odczuli strajku" - powiedziała PAP kierowniczka działu kadr w jastrzębskim szpitalu Agata Twardowska.
"Pacjenci, z którymi rozmawialiśmy popierali akcję protestacyjną i nasze postulaty. Nieraz rozmowom towarzyszyły duże emocje" - powiedziała Elżbieta Żuchowicz, przewodnicząca Solidarności ze Szpitala Specjalistycznego im. Starkiewicza w Dąbrowie Górniczej. Związkowcy z tego szpitala oflagowali gmach i rozdawali ulotki informacyjne personelowi i pacjentom.
W szpitalu im. św. Barbary w Sosnowcu, jednym z największych w regionie, związkowcy ograniczyli się do wywieszenia flag. "Nie było żadnych ograniczeń w dostępie do świadczeń" - zaznaczył rzecznik szpitala Mirosław Rusecki.
Jak w każdym innym dniu pracowało też pogotowie ratunkowe. Dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach Artur Borowicz ocenił, że protest miał charakter wręcz symboliczny. Według niego tylko nieliczni pracownicy manifestowali swój sprzeciw wobec polityki rządu, związkowe flagi pojawiły się jedynie w 6 z 28 stacji pogotowia - powiedział PAP dyrektor.
Część pracowników służby zdrowia wzięła też udział w pikiecie Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego. WPR zabezpieczało tę manifestację, wysyłając na miejsce dwie karetki pogotowia. (PAP)
kon/ bos/ jbr/