Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Suwałki: Proces oskarżonych o zabójstwo świadka

0
Podziel się:

Przed Sądem Okręgowym w Suwałkach (Podlaskie)
zeznawali w środę świadkowie w procesie dwóch młodych mężczyzn,
oskarżonych o zabójstwo 17-letniego Mateusza Skreczki, który był
głównym świadkiem przeciwko jednemu z nich w procesie o handel
narkotykami.

Przed Sądem Okręgowym w Suwałkach (Podlaskie) zeznawali w środę świadkowie w procesie dwóch młodych mężczyzn, oskarżonych o zabójstwo 17-letniego Mateusza Skreczki, który był głównym świadkiem przeciwko jednemu z nich w procesie o handel narkotykami.

Według prokuratury, motywem zabójstwa miała być zemsta za to, że chłopak złożył zeznania obciążające oskarżonych w tamtym procesie. Oskarżeni, to handlarz narkotyków 25-letni Przemysław R. oraz kolega zamordowanego 20-letni Kamil L, który wywołał Mateusza z domu, by zaraz potem porwać go i zabić. Obaj nie przyznali się przed sądem do zabójstwa.

W drugim dniu procesu zeznawała matka zamordowanego oraz jego koledzy z osiedla. Matka powiedziała przed sądem, że wszystkie problemy Mateusza z braćmi R. zaczęły się od momentu, kiedy chłopak zaczął zeznawać przeciwko nim przed organami ścigania.

Kobieta - jak mówiła - dążyła do tego, by jej syn skończył z narkotykami. Dlatego zaprowadziła go na policję, by opowiedział o dilerach z osiedla. "To mój największy błąd życiowy, że poszłam na policję, bo stało się później to, co się stało" - powiedziała w sądzie Ewa Skreczko.

Opowiedziała, że po zeznaniach i okazaniu braci R. w komendzie Mateusz był szykanowany i straszony. Wszyscy koledzy mieli się od niego odwrócić, że doniósł na braci R. "Krzyczeli do niego: pojedziesz do lasu, albo: zakopią cię. Tak opowiadał Mateusz" - mówiła w sądzie jego matka.

Ewa Skreczko ma żal do policji, że ujawnili braciom R. kto na nich doniósł. Według kobiety, policja zignorowała także sprawę, kiedy zgłosiła zaginięcie Mateusza 24 października 2005 r.

Postępowanie przeciwko policjantom prokuratura jednak umorzyła. Policja przeprowadziła z kolei wewnętrzne postępowanie, w wyniku którego dyżurny policjant otrzymał naganę za opieszałość.

Mateusz zginął 24 października 2005 roku. Wyszedł z mieszkania, wywołany przez kolegę z bloku Kamila L. Trzech mężczyzn wepchnęło go do samochodu i wywiozło za miasto. Tam został -według prokuratury - śmiertelnie pobity przez oskarżonych i jeszcze dwóch nieustalonych mężczyzn. Mieli oni użyć przy tym m.in. kija bejsbolowego i młotka.

Jak zeznał w środę w sądzie kolega Mateusza, młodszy z oskarżonych Kamil L. miał z nim kilka razy szukać ciała Mateusza. Sąd skonfrontował świadka z oskarżonym i dopytywał tego drugiego, dlaczego - chociaż wiedział, gdzie jest ciało Mateusza - ciągle zachowywał się, jakby nic nie wiedział.

Kamil L. powiedział tak jak we wtorek, że bał się iść w miejsce, gdzie ostatni raz widział chłopaka, bo miał milczeć, jak mu nakazał Przemysław R.

Ciało zamordowanego odnaleziono dopiero pół roku później około kilometra od domu, w zagajniku przy bagnie. Było ono w stanie rozkładu i dopiero badania DNA potwierdziły, że to ciało Mateusza.(PAP)

bur/ malk/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)