Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Świadek: były informacje, że w Nangar Khel są talibowie

0
Podziel się:

Mł. chor. Tomasz Ś. zeznał we wtorek, że z nasłuchu radiowego prowadzonego
przez Amerykanów w dniu ataku na Nangar Khel wynikało, że w wiosce byli talibowie. Ś. podczas
pierwszej zmiany w Afganistanie - kiedy doszło do zajść w rejonie Nangar Khel - był oficerem
łącznikowym.

Mł. chor. Tomasz Ś. zeznał we wtorek, że z nasłuchu radiowego prowadzonego przez Amerykanów w dniu ataku na Nangar Khel wynikało, że w wiosce byli talibowie. Ś. podczas pierwszej zmiany w Afganistanie - kiedy doszło do zajść w rejonie Nangar Khel - był oficerem łącznikowym.

Świadek powiedział przed Wojskowym Sądem Okręgowym, że 16 sierpnia 2007 r. podsłuchano rozmowę rebeliantów, która na bieżąco relacjonowała przebieg zajścia w Shah Mardan (tak faktycznie nazywały się ostrzelane zabudowania leżące w pobliżu wioski Nangar Khel).

"Polacy nazywani byli +zielonookie diabły+; używając tej nomenklatury przekazano informację, że amerykański konwój wpadł w zasadzkę, a ich dwóch ludzi schwytano. Podano, że przybyli polscy żołnierze, potem kolejni, którzy rozstawiają moździerz i otwierają ogień" - relacjonował.

"Było tam znamienne zdanie: pociski lecą w nasz rejon, co mamy robić - wycofać się czy zostać" - dodał.

Świadek podkreślał, że SIGINT (ang. Signal Intelligence, czyli nasłuch i analiza informacji przesyłanych w eterze) to jeden z podstawowych sposóbów gromadzenia informacji przez wojska amerykańskie.

Jak mówił, w bazie Wazi Khwa była komórka odpowiedzialna za nasłuch, która działała także na rzecz polskich wojsk. Podał, że wie, iż uzyskane w ten sposób informacje o wydarzeniach w wiosce 16 sierpnia 2007 r. amerykański sierżant przekazał polskiemu chorążemu z sekcji rozpoznania jeszcze tego samego dnia.

Świadek opowiadał, że z amerykańskich danych wywiadowych ma informację, iż w manifestacji przeciwko polskim żołnierzom przed bazą dzień po zdarzeniu nie uczestniczyli mieszkańcy wioski Nangar Khel. Byli tam, jak mówił, ludzie, których zebrano, by podburzyć lokalną społeczność i wprowadzić niepokój w strefie działania polskich żołnierzy. Według Amerykanów, była to grupa inspirowana przez osoby przeciwne obecności NATO w Afganistanie, zwane ACM (ang. Anti Coalition Militia), do których zalicza się m.in. rebeliantów, przestępców czy handlarzy narkotyków.

Świadek zwracał uwagę, że w nagłówku stenogramu ze spotkania starszyzny plemiennej, która odbyła się po tragicznym zdarzeniu, jest numer sprawy dotyczącej ostrzału. "Świadczy to o tym, że była skatalogowana i prowadzono postępowanie" - ocenił. Jak podkreślał, wypadki, w których giną osoby postronne, są w Afganistanie dość częste, ale zawsze są wyjaśniane m.in. ze względu na wypłacane rodzinom odszkodowania.

Wskutek ostrzału wioski przez polskich żołnierzy 16 sierpnia 2007 r. na miejscu zginęło sześć osób - dwie kobiety i mężczyzna (pan młody przygotowujący się do uroczystości weselnej) oraz troje dzieci (w tym dwoje w wieku od trzech do pięciu lat). Trzy osoby, w tym kobieta w zaawansowanej ciąży, zostały ciężko ranne (dziecko zmarło).

Prokuratura oskarżyła siedmiu żołnierzy - sześciu o zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi kara dożywotniego więzienia; siódmego o ostrzelanie niebronionego obiektu, za co grozi kara od 5 do 15 lat pozbawienia wolności i - w wyjątkowych przypadkach - kara 25 lat więzienia. (PAP)

ktl/ itm/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)