Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Świadkowie nie rozpoznają Boguckiego, skład sądu bez zmian

0
Podziel się:

Świadkowie zeznający w piątek w procesie dotyczącym zabójstwa Marka Papały
nie rozpoznali w oskarżonym Ryszardzie Boguckim żadnej z osób widzianych w pobliżu miejsca zbrodni.
Sąd kontynuował proces w dotychczasowym składzie; wniosek Boguckiego o zmianę składu został
odrzucony.

Świadkowie zeznający w piątek w procesie dotyczącym zabójstwa Marka Papały nie rozpoznali w oskarżonym Ryszardzie Boguckim żadnej z osób widzianych w pobliżu miejsca zbrodni. Sąd kontynuował proces w dotychczasowym składzie; wniosek Boguckiego o zmianę składu został odrzucony.

Na 29 kwietnia sąd zaplanował przesłuchanie wdowy po generale - Małgorzaty Papały.

Świadek, który będąc w mieszkaniu usłyszał dochodzące z podwórza strzały, widział przez okno mężczyznę idącego - jak zeznał - szybkim, sprężystym krokiem. Opisał jego włosy i ubiór, w tym niepasującą do pory roku kurtkę. Mówił też o obejmujących się kobiecie i mężczyźnie. Na pytanie Boguckiego, czy rozpoznaje w nim któregoś z widzianych wtedy mężczyzn, świadek odpowiedział, że nie pamięta, by kiedykolwiek widział oskarżonego. To pytanie Bogucki zadawał w piątek wszystkim świadkom.

Sąsiadka Papałów mówiła o dwóch mężczyznach, z których jeden, oparłszy się o dach, zaglądał do samochodu - jak się później okazało - Papały. Kobieta podejrzewała, że to złodzieje samochodów i poszła do drugiego pokoju zaalarmować męża; nie słyszała strzałów, lecz krzyk żony Papały, którą znała z widzenia i która akurat spacerowała z psem. Zszedłszy na dół odniosła wrażenie, że zabójca zaskoczył Papałę, gdy ten wysiadał z samochodu lub do niego wsiadał.

Jeszcze inna przesłuchiwana w charakterze świadka kobieta zapamiętała biegnącego szczupłego mężczyznę. Stwierdziła, że nie mógł nim być Bogucki.

Kolejna ze świadków zapamiętała z tamtego dnia młodego mężczyznę, który zachował się nietypowo, bo - jak powiedziała - nie zwrócił uwagi na jej psa trzymającego przez kaganiec butelkę, podczas gdy wszyscy przechodnie reagowali choćby uśmiechem. Jak mówiła, mężczyzna obserwował innego, który stał po drugiej stronie ulicy. Ponieważ niedługo wcześniej jej koleżance okradziono mieszkanie, nabrała podejrzeń, że to złodzieje, którzy obserwują lokale. Nie potrafiła powiedzieć, czy Bogucki to jeden z owych mężczyzn.

Sąd przesłuchał osoby, które prowadziły szkołę językową, gdzie Papała intensywnie uczył się angielskiego przed objęciem funkcji oficera łącznikowego w Brukseli. Jak ustalono w śledztwie, szkoła była pod obserwacją przestępców planujących zbrodnię.

Była właścicielka potwierdziła zeznania z prokuratury, w których mówiła o młodzieńcu o wyglądzie "dresiarza", który kilka razy wchodził do szkoły, a pytany o cel wizyty wychodził nie udzielając odpowiedzi i dołączał do kilku innych ubranych jak on mężczyzn.

Jej siostra, współwłaścicielka szkoły językowej, również zapamiętała krótko ostrzyżonych mężczyzn, którzy przychodzili się rozejrzeć, a "na pewno nie byli kandydatami na słuchaczy"; gdy oferowano im materiały informacyjne, natychmiast wychodzili.

Była asystentka dyrektora także widziała atletycznie zbudowanego młodego człowieka, który spytał, od której szkoła jest czynna. Zapamiętała ponadto zaparkowane przed szkołą auto marki BMW - jak oceniła, nieproporcjonalnie drogie w stosunku do młodego wieku jego pasażerów.

Kobiety mówiły, że Papała, który ostatni raz był na zajęciach w dniu swej śmierci, na krótko przedtem sprawiał wrażenie spiętego; wiązały to jednak ze zbliżającym się egzaminem i nie zauważyły, by obawiał się o swoje życie. Także one nie rozpoznały w Boguckim żadnego z widzianych wtedy mężczyzn.

Na początku posiedzenia sąd ogłosił decyzję przewodniczącego wydziału, który odrzucił wniosek Boguckiego o zmianę składu, nie dopatrując się naruszenia przez sędziów prawa Boguckiego do obrony ani uchybienia zasadzie bezstronności.

Na poprzedniej rozprawie Bogucki wystąpił o zmianę składu, zarzucając mu brak bezstronności i niedostateczną znajomość akt sprawy. Sąd przystał na zmianę obrońców Boguckiego, zarządził jednak, by - do wyznaczenia nowych obrońców - reprezentowali go na kilku najbliższych rozprawach, argumentując, że wezwani na te terminy świadkowie nie wiążą się bezpośrednio z wątkami sprawy dotyczącymi Boguckiego.

"Jestem reprezentowany przez obrońców, do których nie mam zaufania, z którymi ani razu nie rozmawiałem merytorycznie o sprawie, nie rozmawiałem o strategii obrony" - powiedział Bogucki w piątek. Chciał, by sąd zobowiązał obrońców do powstrzymania się jakichkolwiek działań w jego imieniu. Adwokaci mają obowiązek pełnić swoją misję - odrzekł sąd.

Bogucki jest oskarżony o współudział w zabójstwie byłego komendanta głównego policji nadinsp. Marka Papały, który został zastrzelony 25 czerwca 1998 r. przed blokiem, w którym mieszkał. Bogucki miał stać na czatach i zabezpieczać odwrót zabójcy. Prokuratura zarzuca mu także, że wcześniej nakłaniał do zabójstwa Papały Zbigniewa G., który odmówił.

Na ławie oskarżonych zasiada też Andrzej Z., ps. Słowik, oskarżony o nakłanianie do zabójstwa Papały. Obu oskarżonym grozi dożywocie.

W śledztwie przesłuchano ok. 400 świadków; kilkudziesięciu wielokrotnie. Według prokuratury bezpośredni sprawcy zabójstwa Papały kierowali się "motywem finansowym"; nie ujawniono motywów osób nakłaniających do zbrodni. (PAP)

brw/ malk/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)