22.3.Warszawa (PAP) - Nad Traktatem Konstytucyjnym Unia Europejska może się zastanawiać nawet do końca przyszłego roku - uważa dyrektor departamentu UE w MSZ Paweł Świeboda. W środowej rozmowie z PAP poinformował, że Polska opowie się za przedłużeniem tzw. okresu refleksji w sprawie traktatu. Dodał, że należy utrzymać obecną metodę rozszerzania UE.
Debata na rozpoczynającym się w czwartek wiosennym szczycie UE dotyczyć będzie m.in. przyszłości UE i możliwości jej dalszego rozszerzania.
"W zasadzie będzie to raczej dyskusja o okresie refleksji" - przewiduje Świeboda. Według niego, czas na wypracowanie swojego stanowiska w tej sprawie potrzebny jest m.in. Polsce.
Po porażce referendów ws. Traktatu we Francji i Holandii unijni przywódcy postanowili na szczycie w czerwcu 2005 roku dać sobie rok na refleksję w sprawie przyszłości unijnej konstytucji, a wiele krajów, w tym Polska, wstrzymały proces ratyfikacyjny.
"W czwartek wieczorem opowiemy się za przedłużeniem okresu refleksji. Być może zaproponujemy, żeby potem zostały określone opcje postępowania" - poinformował.
"Ten drugi czas refleksji nie może trwać tyle samo, to może być otwarte zaproszenie do dyskusji" - uważa. W jego ocenie, "ten wysiłek" będą podejmować kolejne prezydencje z portugalską (w drugiej połowie 2007 roku-PAP) włącznie. Dopiero potem można się spodziewać przedstawienia opcji, których przyjęcie wszyscy dopuszczają. "TK to na pewno będzie jedną z tych opcji" - uważa.
Unijni ministrowie spraw zagranicznych, zastanawiając się w czwartek nad możliwościami rozszerzenia UE, rozważą najprawdopodobniej rezolucję Parlamentu Europejskiego w sprawie określenia granic Europy i ustanowienia nowego, specjalnego rodzaju kontaktów Unii z sąsiadami. Według Świebody, rezolucja ta jest propozycją nowej metody postępowania, która wcale nie jest konieczna.
"Nowy rodzaj wielostronnych, bliskich związków z sąsiadami, jest propozycją, która wprowadza dodatkową kategorię do funkcjonującej już polityki sąsiedztwa i procesu rozszerzania Unii, który kończy się członkostwem" - powiedział.
Zwrócił przy tym uwagę, że propozycja PE jest niedoprecyzowana, bo nie wiadomo na czym te stosunki miałyby polegać, a przede wszystkim, czym miałyby się różnić od - realizowanej od trzech lat - Europejskiej Polityki Sąsiedztwa. W opinii Świebody, polityka ta jest niedoceniana, a oferuje sukcesywny dostęp do czterech podstawowych swobód jednolitego rynku (swoboda przepływu dóbr, osób, usług i kapitału) wszystkim sąsiadom Unii.
"Gdyby miało się okazać, że europosłowie zakładają, że te kraje nie uczestniczą w podejmowaniu decyzji, to właściwie nie wiadomo do czego wzywają, bo cała reszta jest zawarta w polityce sąsiedztwa" - uważa dyrektor departamentu UE w MSZ.
Dodał, że oprócz EPS jest jeszcze zapis traktatowy, który mówi, że każde europejskie państwo może stać się członkiem UE, o ile spełni warunki i wyrazi taka wolę. "W związku z tym nie ma zgody na to, żebyśmy zrezygnowali z możliwości przyznania pełnego członkostwa" - podkreślił.
Poinformował, że Polska opowiada się za utrzymaniem obecnych zasad w stosunkach z potencjalnymi kandydatami do członkostwa w UE i sąsiadami Unii, czyli za utrzymaniem procesu rozszerzenia z czytelnymi kryteriami kopenhaskimi (kryteria, przyjęte na szczycie UE w Kopenhadze w 1993 r., określają zasady w dziedzinie gospodarki oraz demokratyzacji i poszanowania praw mniejszości, jakie muszą spełnić kraje pragnące przystąpić do UE-PAP), a także za utrzymaniem i wzmocnieniem polityki sąsiedztwa.(PAP)
bba/ la/