Rozszerzenie Unii Europejskiej o Bułgarię i Rumunię zamyka historyczne rozszerzenie z 2004 roku i stawia pytania o dalsze, sprawne funkcjonowanie UE - uważa dyrektor demosEuropa Paweł Świeboda.
"Przystąpienie Rumunii i Bułgarii do Unii jest dopełnieniem rozszerzenia, które rozpoczęliśmy w 2004 roku. Najważniejszego ze wszystkich dotychczasowych, o historycznym znaczeniu, gdyż miało miejsce po zmianie sytuacji w Europie, czyli po wydarzeniach 1989 roku" - powiedział Świeboda w rozmowie z PAP.
Były dyrektor departamentu UE w MSZ zwrócił też uwagę, że te dwa państwa są najgorzej przygotowane do unijnego członkostwa ze wszystkich krajów, które dotychczas starały się o wejście do UE.
Według niego, ewentualne kolejne rozszerzenie - o państwa bałkańskie - będzie kolejnym etapem, "stabilizującym bezpośrednie sąsiedztwo Unii".
"W naszym przypadku oraz w przypadku Bułgarii i Rumunii to było jednoczenie kontynentu po historycznym podziale, który trwał ponad 50 lat i dlatego ma ogromne znaczenie" - podkreślił Świeboda. Dodał, że fakt ten Niemcy będą chciały odnotować w deklaracji z okazji 50-lecia Traktatów Rzymskich. Uroczyste obchody tej rocznicy odbędą się 25 marca w Berlinie.
Zdaniem dyrektora demosEuropa, wejście Bułgarii i Rumunii do UE stawia też pytanie o sprawność funkcjonowania Unii po tym rozszerzeniu. "To staje się coraz większym wyzwaniem. Podejmowanie decyzji w gronie 27 państw, funkcjonowanie 27-osobowej Komisji Europejskiej - to wszystko może nie być takie łatwe" - przewiduje.(PAP)
wal/ bba/ gma/