Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Święczkowski: Kaczmarek nie interesował się sprawą Olewnika

0
Podziel się:

Według Bogdana Święczkowskiego, szefa pionu ds. przestępczości
zorganizowanej Prokuratury Krajowej w latach 2005-2006, ówczesny Prokurator Krajowy Janusz
Kaczmarek tylko formalnie zdecydował o przeniesieniu do Olsztyna śledztwa ws. zabójstwa Krzysztofa
Olewnika, a faktycznie - wbrew temu co mówi - nie interesował się sprawą.

Według Bogdana Święczkowskiego, szefa pionu ds. przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej w latach 2005-2006, ówczesny Prokurator Krajowy Janusz Kaczmarek tylko formalnie zdecydował o przeniesieniu do Olsztyna śledztwa ws. zabójstwa Krzysztofa Olewnika, a faktycznie - wbrew temu co mówi - nie interesował się sprawą.

"Merytorycznie to była moja decyzja. To ja ją rekomendowałem Kaczmarkowi do podjęcia. Formalnie on musiał taką decyzję podpisać, bo ja nie miałem takich uprawnień. A w rzeczywistości to odniosłem wrażenie, że Janusz Kaczmarek sprawą się nie interesował, tylko zrzucał ją na mnie. Co innego minister Zbigniew Ziobro - on co najmniej dwukrotnie dopytywał się mnie, co się dzieje z tą sprawą" - zeznał w środę Święczkowski na posiedzeniu sejmowej komisji śledczej do sprawy Olewnika.

Święczkowski został wezwany przed komisję właśnie po zeznaniach Kaczmarka, który oświadczył, że przeniesienie śledztwa z Prokuratury Okręgowej w Warszawie do prokuratury w Olsztynie było jego własnym, autonomicznym zarządzeniem, a Święczkowski tylko przygotował mu w tym celu odpowiednie dokumenty. Kaczmarek przedstawiał się jako osoba znająca problematykę porwań i interesująca się sprawą. Według Kaczmarka, Święczkowski miał mu powiedzieć, że przenoszenie śledztwa to "absolutny wyjątek", i że nie chce słuchać pretensji, gdyby się okazało, że sprawa Olewnika to nie porwanie, lecz samouprowadzenie.

"Ciężko mi komentować słowa Janusza Kaczmarka, który świadomie miesza prawdę z fikcją na własne potrzeby" - replikował Święczkowski. Zapowiedział, że "zbiera siły i środki", by pozwać Kaczmarka. Zarazem Święczkowski przyznał, że mógł oświadczyć, iż decyzja o przeniesieniu sprawy powinna być wyjątkiem - tym bardziej, jeśli podejmuje się ją na prośbę rodziny pokrzywdzonego - jak było w tej sprawie. Dodał, że na etapie, w którym zetknął się ze sprawą, nie mówiono już o lansowanej wcześniej wersji samouprowadzenia.

Większość wypowiedzi Święczkowskiego stanowiło krytykę działania prokuratury. "Gdy zostałem dyrektorem pionu ds. przestępczości zorganizowanej stwierdziłem, że większość z pracujących w nim prokuratorów szczebli nadzorczych nigdy nie prowadziło śledztw tego gatunku. Jeden mi powiedział, że ma kwalifikacje, bo kilkanaście lat temu polecił zatrzymać trzech podejrzanych jednocześnie. O mało nie wybuchnąłem śmiechem, bo ja realizowałem zatrzymania kilkunastu, nawet kilkudziesięciu sprawców z terenu całej Polski" - mówił.

Pozytywnie wypowiedział się natomiast o prokuratorze Macieju Florkiewiczu, który nadzorował śledztwo ws. porwania Olewnika, gdy prowadził je wydział "pezetów" warszawskiej prokuratury okręgowej. To wtedy, wiosną 2006 r., rodzina Olewników nalegała, by przekazać sprawę Olsztynowi. "Florkiewicz mówił mi, że śledztwo toczy się teraz dobrze i nie trzeba go przenosić. Ja też tak uważałem, ale ostatecznie rekomendowałem przeniesienie do Olsztyna" - zeznał Święczkowski.

Dodał, że miał zamiar wyciągać konsekwencje wobec prokuratorów winnych zaniedbań w sprawie - ale po przeprowadzeniu odpowiednich postępowań służbowych. Nie zrobił tego, bo w październiku 2006 r. został szefem ABW.

Z zeznań złożonych dotychczas przed komisją śledczą wynika, że decyzja o przeniesieniu śledztwa ws. Olewnika z Warszawy do Olsztyna miała nie tylko pozytywne, ale i negatywne skutki dla tego postępowania. Okazało się bowiem, że olsztyńscy prokuratorzy (którzy ustalili większość sprawców i okoliczności porwania oraz zabójstwa Olewnika) nie przesłuchali jednak kluczowego świadka Piotra S. (który zmarł) - a mógł on rzucić więcej światła na szerokie tło sprawy.

Krzysztof Olewnik został porwany w październiku 2001 r., przez dwa lata był więziony przez porywaczy, po czym brutalnie zabity. Dopiero w 2006 r. udało się odnaleźć jego ciało i ustalić sprawców. Główni - zostali skazani na dożywocie. W więzieniach życie odebrało sobie trzech sprawców zbrodni - herszt bandy Wojciech Franiewski (tuż po zatrzymaniu, przed postawieniem prokuratorskich zarzutów), Sławomir Kościuk i Robert Pazik - po skazaniu ich na dożywocie). Do dziś gdańska prokuratura apelacyjna prowadzi śledztwo w sprawie niewyjaśnionych wątków zbrodni oraz błędów w działaniach policji i prokuratury. (PAP)

wkt/ abr/ woj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)