Akt oskarżenia wobec 37-letniego mężczyzny, który prowadził sklep z dopalaczami, skierowała w piątek do sądu Prokuratura Rejonowa w Jędrzejowie (Świętokrzyskie). W dopalaczach stwierdzono szkodliwe dla zdrowia substancje.
Prokurator rejonowy Tomasz Rurarz powiedział PAP, że w akcie oskarżenia znalazły się dwa zarzuty. Mieszkańca powiatu koneckiego oskarżono o to, że czynił przygotowania do sprowadzenia niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia wielu osób, poprzez wprowadzenie do obrotu niebezpiecznych substancji.
Drugi zarzut wynika z Ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Mężczyznę oskarżono o to, że działając wbrew decyzji Głównego Inspektora Sanitarnego, nie wycofał tych substancji ze sprzedaży.
Rurarz powiedział PAP, że w dopalaczach stwierdzono kilkanaście niebezpiecznych substancji o działaniu podobnym do amfetaminy i innych narkotyków. Mogą one powodować zaburzenia psychiczne.
Oskarżonemu grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności. Mężczyzna przyznał się i dobrowolnie poddał karze w wymiarze roku i dziesięciu miesięcy pozbawienia wolności. Decyzję w tej sprawie podejmie sąd.
Na początku października 2010 roku na mocy decyzji Głównego Inspektora Sanitarnego zamknięto i zaplombowano sklepy z dopalaczami w całej Polsce. 5 października 37-latek, prowadzący jeden z dwóch takich punktów w Jędrzejowie, po odejściu policjantów i inspektorów sanitarnych, wrócił do sklepu. Zerwał plomby, wszedł do środka i zaczął wynosić dopalacze. Wtedy został zatrzymany.
To drugi w powiecie jędrzejowskim akt oskarżenia związany z groźnymi substancjami psychotropowymi nieobjętymi Ustawą o zapobieganiu narkomanii. Rok temu, jeszcze zanim sanepid zamknął sklepy z dopalaczami, prokuratura oskarżyła mieszkańca Jędrzejowa, u którego znaleziono - oprócz konopi - tabletki zawierające groźną substancję. Zarzuciła mu, że przygotowywał się do sprowadzenia niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia wielu osób. Jego proces toczy się w sądzie. (PAP)
agn/ abr/
