Największym światowym zagrożeniem związanym z podróżowaniem są obecnie fałszerstwa paszportów - twierdzi szef Interpolu. Jego zdaniem miliony ukradzionych dokumentów mogą być wykorzystane przez terrorystów i przestępców do poruszania się po całym świecie.
"Największym zagrożeniem jest to, że w ubiegłym roku na całym świecie było 500 milionów, pół miliarda, przylatujących, których dokumenty nie zostały porównane z bazą danych Interpolu" - przekonywał w czwartek wieczorem sekretarz generalny organizacji Ronald K. Noble na marginesie obrad Światowego Forum Ekonomicznego w szwajcarskim Davos.
"Obecnie w naszych bazach danych mamy dane o ponad 11 milionach ukradzionych bądź zgubionych paszportach. Te paszporty są wykorzystywane, często przerabiane i przekazywane terrorystom, zbrodniarzom wojennym, przemytnikom narkotyków i handlarzom ludźmi" - powiedział.
Rozwiązaniem według niego jest lepszy wywiad i lepsza wymiana informacji wywiadowczych pomiędzy poszczególnymi krajami.
"Nie wiemy, jakie zamiary ma osoba posługująca się takim paszportem. Jeśli ktoś jest terrorystą, to czy będzie miał przy sobie materiały wybuchowe, które zostaną wykryte? Nie." - przekonuje.
Według niego skanery ciała wprowadzone na wielu lotniskach po próbie zamachu na samolot amerykańskich linii lotniczych lecący z Holandii do Detroit w Boże Narodzenie, nie są najlepszym rozwiązaniem.
Noble kwestionuje sumę pieniędzy i środków wydawanych na te urządzenia. Powołał się na przypadek sprzed dwóch tygodni, kiedy w jednym z karaibskich krajów zatrzymano pięć osób posługujących się sfałszowanymi paszportami, które miały "powiązania ze zorganizowaną przestępczością i handlem ludźmi, ale nie z terroryzmem".
Dodał, że także władze USA uznały zagrożenia wynikające z fałszowania paszportów. W 2006 roku Amerykanie przeszukiwali bazę Interpolu 2 tys. razy. W roku 2009 zrobiły to już 78 milionów razy i udało im się zatrzymać 4 tys. osób podróżujących na podstawie skradzionych lub zgubionych paszportów. (PAP)
keb/ ro/
5569370
