Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Szefowie MON i MSWiA: misje wciąż potrzebne w Kosowie

0
Podziel się:

#
szersze wypowiedzi ministrów
#

# szersze wypowiedzi ministrów #

04.11. Prisztina (PAP) - Kosowo wciąż potrzebuje międzynarodowej pomocy; sytuacja jest stabilna dzięki międzynarodowym misjom - mówili szefowie MON Tomasz Siemoniak i MSWiA Jerzy Miller, którzy w piątek przybyli do Prisztiny.

Ministrowie spotkali się z dowództwami misji KFOR i EULEX oraz z polskimi żołnierzami i policjantami, którzy w nich służą.

"Jesteśmy tu razem, aby pokazać, że Polska traktuje sprawy Kosowa całościowo. Są tutaj nasi żołnierze, są tutaj nasi policjanci. Chcemy, by ze sobą współpracowali, mieli poczucie pełnego kontaktu i koordynacji" - powiedział Siemoniak dziennikarzom.

Z zadaniami żołnierzy i funkcjonariuszy oraz sytuacją w Kosowie zapoznali ministrów dowódca KFOR gen. dyw. Erhard Drews i szef unijnej misji EULEX Xavier Bout de Marnhac. Zdaniem Siemoniaka, jeżeli można mówić, że w Kosowie jest bezpiecznie, to właśnie dzięki natowskiej misji KFOR i unijnej EULEX.

"Bezpieczeństwo w Kosowie nie jest dane raz na zawsze. Od lipca obserwujemy pogorszenie się sytuacji i myślę, że nikt z polityków ją obserwujących nie zakwestionowałby celowości misji KFOR" - powiedział Siemoniak. Zaznaczył, że ewentualna decyzja o redukcji lub zakończeniu misji zależy od wszystkich jej uczestników i ważniejsze od dat będzie określenie celu, jaki misje mają osiągnąć.

"Po stronie KFOR sensownie sformułowano moment, kiedy będzie możliwe znaczące zredukowanie. Nie zależy to od kalendarza, lecz od spełnienia pewnych warunków" - powiedział szef MON. "Te warunki zależą głównie od porozumienia politycznego, od tego, jak będą wyglądały relacje Kosowa z Serbią i jak będzie można uregulować problemy Serbów na północy Kosowa. Od tego rozpoczął się w lipcu kryzys na północy Kosowa. Oba kraje i UE muszą znaleźć rozwiązanie polityczne. Dopiero kiedy jako sojusznicy uznamy, że pora się wycofywać, nasze władze podejmą stosowne decyzje" - dodał Siemoniak.

"Uczestniczymy w misjach międzynarodowych, przynależność do Unii i NATO zobowiązuje, aby w tych misjach uczestniczyć czynnie. Po drugie, jeżeli dwa jedyne przejścia graniczne między Kosowem i Serbią od kilku miesięcy są niedostępne z powodu blokady dróg, trudno uznać tę sytuację za optymistyczną. Widać, że Kosowo wymaga pomocy międzynarodowej" - ocenił Miller.

Dodał, że misje pozwalają poznać procedury i sposoby szkolenia armii i policji innych państw, a wysoka ocena, jaką uzyskują polscy żołnierze i policjanci, sprzyja Polsce, gdy jej przedstawiciele ubiegają się o wysokie stanowiska w organizacjach międzynarodowych. Miller zwrócił uwagę, że w ostatnim czasie z Kosowa dochodzą "niepokojące sygnały". Po spotkaniach w Prisztinie szef MSWiA udał się w - jak powiedział "newralgiczne miejsce" - na przejścia graniczne między Kosowem i nieuznającą jego państwowości ani granic Serbią.

Dowódca polskiego kontyngentu policyjnego podinsp. Tomasz Miciukiewicz mówił o problemach swoich ludzi. Polscy policjanci patrolują Mitrovicę i północną część Kosowa, do ich zadań należy ochrona przejść granicznych i ochrona świadków w sprawach karnych. Jak powiedział Miciukiewicz, na kosowskie posterunki graniczne policjanci mogą się dostać tylko śmigłowcem, ponieważ drogi dojazdowe okoliczna serbska ludność blokuje kamieniami, drzewami i innymi przeszkodami.

Według Millera zapewnienie przejezdności dróg do posterunków granicznych "to zadanie dla polityków, a nie dla żołnierzy i policjantów". "Problem polega nie na tym, że tam są grupy przestępcze próbujące zablokować ruch kołowy. To kwestia lokalnych władz samorządowych, które czują się bardziej przedstawicielami Serbii niż Kosowa i w ten sposób zareagowały na zmianę ról celników albańskich" - powiedział szef MSWiA po powrocie z granicznego posterunku. "Jedyna droga do zmiany to skuteczna rozmowa z lokalnymi władzami" - podkreślił.

Zapoznawszy się ze stanem posterunku policyjnego Miller powiedział, że "na razie przystosowanie odpowiada raczej wymogom ciepłej jesieni, a nie zimy", i dostosowania do cięższych warunków wymagają m.in. obiekty sanitarne. Miller podkreślił, że także zimą podstawowy dla kontaktu z bazą będzie transport śmigłowcowy, a "przy zimowej pogodzie nie każdy dzień jest dniem lotnym". Minister dodał, że utrudniony dostęp do posterunku może wymagać wydłużenia okresów służby na granicy.

Miller podkreślił znaczenie wsparcia wojska, które jest liczebniejsze i lepiej wyposażone, m.in. w ciężki sprzęt, który umożliwia usunięcie zatorów z dróg. "Na początku września doszło do zamieszek wywołanych przez Serbów, którzy próbowali wszcząć awanturę. Szybka, zdecydowana, profesjonalna reakcja KFOR pokrzyżowała te plany, skończyło się na strachu" - powiedział Miller.

"Na prośbę komendanta głównego i ministra Millera udzieliliśmy pewnego wsparcia w sprzęcie, jak agregaty i namioty. Natomiast na różnych forach unijnych oczekuję mocnego wsparcia UE także finansowego i logistycznego" - powiedział Siemoniak. "Bezpieczeństwo Kosowa jest jedno. Dla nas nie ma różnicy między funkcjonariuszem a żołnierzem. Skoro Polska decyduje się uczestniczyć w obydwu misjach, to oczekuje też należytych warunków" - dodał szef MON.

Również dowódca Polskiego Kontyngentu Wojskowego KFOR ppłk Henryk Bartosewicz ocenił, że "pozostawienie tej sytuacji samej sobie byłoby wielkim błędem, mogłoby dojść do niepotrzebnych komplikacji". Podpułkownik zapewnił, że Polacy z KFOR mają dobre relacje z obiema stronami w Kosowie; nie krył zarazem, że Polacy cieszą się sympatią Serbów. Jak powiedział Bartosewicz, w obecnej zmianie nie było sytuacji wymagających mediacji, ale "ostatnio, zwłaszcza na północy Kosowa, sytuacja się zaogniła". Ma to związek z wprowadzeniem przez kosowskich Albańczyków swoich służb celnych, których Serbowie nie chcą uznać.

W Kosowie służy obecnie 24. zmiana polskiego kontyngentu KFOR. Liczy ona ok. 220 żołnierzy. KFOR zajmuje się nadzorowaniem przestrzegania porozumienia pokojowego, spotyka się z ludnością cywilną, monitoruje sytuację na granicy, gdy trzeba - reaguje na napięcia między Serbami i Albańczykami w Kosowie. Polski kontyngent policyjny to 115 funkcjonariuszy i pięciu ekspertów doradzających lokalnej policji. Obie misje na mocy porozumienia między UE i NATO udzielają sobie wsparcia.

W podróży do Kosowa ministrom towarzyszyli m.in.: szef Sztabu Generalnego WP gen. Mieczysław Cieniuch, dowódca operacyjny sił zbrojnych gen. broni Edward Gruszka, zastępca komendanta głównego policji nadinsp. Waldemar Jarczewski.

Z Kosowa Jakub Borowski (PAP)

brw/ ksaj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)