Szefowie MSZ pięciu "nowych" krajów Unii Europejskiej rozpoczęli w poniedziałek wizytę w Gruzji, gdzie 1 października odbędą się ważne wybory parlamentarne. Jak przekonywał litewski minister Audronius Ażubalis, nie przyjechali, by poprzeć którąkolwiek ze stron.
W pierwszym dniu wizyty ministrowie z Bułgarii, Czech, Litwy, Łotwy i Rumunii rozmawiali z szefem gruzińskiej dyplomacji Grigolem Waszadze.
Na konferencji prasowej po spotkaniu Ażubalis oznajmił, że celem wizyty ministrów jest poparcie dla Gruzji na jej drodze do struktur euroatlantyckich.
"Jesteśmy tu nie po to, by poprzeć którąkolwiek z sił politycznych. Chcemy zobaczyć postępy Gruzji na drodze ku NATO i Unii Europejskiej" - oznajmił minister, cytowany przez gruziński portal apsny.ge.
Zdaniem szefa dyplomacji Czech Karela Schwarzenberga, październikowe wybory mają wielkie znaczenie i dla Gruzji, i dla Europy. "Będziemy bezstronnymi obserwatorami i mam nadzieję, że żadna ze stron nie będzie wpływała na nasze stanowisko" - oświadczył.
Bułgarski minister Nikołaj Mładenow wezwał wszystkich obywateli Gruzji, by oddali głos w wyborach.
Szef MSZ Łotwy Edgars Rinkeviczs wskazał, że przeprowadzenie w Gruzji uczciwych wyborów będzie ważnym sygnałem dla innych krajów. Jeśli międzynarodowi obserwatorzy uznają wyniki za sprawiedliwe, wówczas to samo powinny uczynić wszystkie gruzińskie partie polityczne - apelował.
Ministrowie podkreślali, że wybory powinny odbyć się w sposób uczciwy i wolny.
Rumuński minister Titus Corlatean pochwalił Gruzję za postępy w kierunku integracji ze strukturami euroatlantyckimi, na drodze reform oraz w unijnym Partnerstwie Wschodnim.
Może się okazać, że październikowe wybory będą należeć do najważniejszych w najnowszej historii Gruzji. Urzędujący szef państwa Micheil Saakaszwili musi oddać prezydencką władzę w 2013 roku, kiedy skończy się jego druga i ostatnia kadencja. Jednak 44-letni obecnie polityk już w 2010 roku zmienił konstytucję, tak by Gruzja przekształciła się z republiki prezydenckiej w parlamentarną, rządzoną przez premiera. Jeśli jego partia - Zjednoczony Ruch Narodowy - wygra wybory, Saakaszwili będzie mógł dalej rządzić jako szef rządu, powtarzając rosyjski scenariusz Władimira Putina. Jeśli jednak przegra, będzie się musiał pożegnać z władzą.
Jego głównym oponentem w wyborach jest miliarder Bidzina Iwaniszwili i jego ugrupowanie Gruzińskie Marzenie.
W programie dwudniowej wizyty unijnych ministrów jest też spotkanie z Saakaszwilim.(PAP)
awl/ ala/
int.