*Przebywający z wizytą w Bukareszcie premier Turcji Recep Tayyip Erdogan powiedział w czwartek, że decyzja o ewentualnej tureckiej interwencji zbrojnej na północy Iraku, gdzie kryją się kurdyjscy separatyści, należy wyłącznie do władz w Ankarze. *
Erdogan skrytykował amerykańską sekretarz stanu Condoleezzą Rice, która apelowała do Turcji o umiar.
Premier przyznał, że Rice może uważać, iż Turcja nie powinna organizować operacji poza swoimi granicami, lecz - jak powiedział - decyzja o konieczności takiej interwencji należy do Ankary.
Erdogan oświadczył, że USA powinny rozumieć i wspierać Turcję jako sojusznika. "Obecnie USA jako sojusznik strategiczny powinny nas popierać. My ich wspieramy w Afganistanie" - powiedział Erdogan mówiąc, że zarówno on sam, jak i prezydent Turcji Abdullah Gul systematycznie kierują takie przesłanie do administracji USA.
"Podjęliśmy niezbędne kroki w walce, a teraz jesteśmy zmuszeni do podjęcia tego kroku i zrobimy to" - powiedział Erdogan w Bukareszcie.
Od niedzieli do wtorku wieczór tureckie siły lądowe wspierane przez samoloty przeprowadziły serię ataków na cele kurdyjskich separatystów w Iraku. Akcja prowadzona była na terenach położonych bezpośrednio przy granicy Turcji i Iraku.
Zdaniem władz w Ankarze, w przygranicznych kryjówkach na północy Iraku może ukrywać się do 4 tys. separatystów z PKK.
Podczas weekendu premier Erdogan wyrażał nadzieję, że USA podejmą "szybkie" działania przeciwko kurdyjskim rebeliantom, którzy mają swoje bazy w północnym Iraku. (PAP)
mmp/ ap/
3396 3725 arch.