Minister skarbu Włoch Giulio Tremonti ostrzegł w piątek, że niepokoje społeczne w państwach północnej Afryki mogą mieć "destabilizujący" wpływ na udziały tych krajów w europejskich firmach.
Co by się stało, gdyby siły antyrządowe w tych krajach powiedziały: "Te fundusze są nasze i chcemy je z powrotem"? - zapytał retorycznie Tremonti.
Minister nie odniósł się bezpośrednio do Libii, jednak - zauważa agencja AP - Włochy mają wiele do stracenia, jeśli to właśnie ten kraj chciałby wycofać swoje udziały w wielu znaczących włoskich firmach, np. w banku Unicredit, klubie piłkarskim Juventus czy koncernie Finmeccanica.
"Proszę pomyśleć o destabilizujących efektach" - przestrzegł Tremonti.
Fundusz narodowy Libii jest warty 70 mld USD, a znaczna jego część jest kontrolowana przez libijskiego przywódcę Muammara Kadafiego i członków jego rodziny. Jak podkreśla AP, powszechnie uważa się, że posiadają oni inwestycje m.in. we Włoszech, Wielkiej Brytanii czy Holandii.
Z końcem lutego Unia Europejska wprowadziła sankcje wobec reżimu libijskiego, obejmujące m.in. zamrożenie aktywów Kadafiego i osób z jego otoczenia. W czwartek dziennik "La Republicca" podał, że Włochy nie zastosują ich wobec udziałów libijskich firm we Włoszech.
Zamiast tego rząd ogranicza się do polecenia prowadzenia monitoringu, by sprawdzić, czy we Włoszech są depozyty bankowe bądź nieruchomości, należące bezpośrednio do Kadafiego i jego otoczenia oraz czy na takich kontach nie notuje się "podejrzanych operacji". (PAP)
akl/
8477571 arch.
