Miastem położonym niedaleko stolicy Turkmenistanu, Aszchabadu, w czwartek wstrząsnęła seria eksplozji. Władze i opozycja podają sprzeczne informacje co do miejsca wybuchów i liczby ofiar.
Eksplozje w Abadanie, ok. 20 km na zachód od stolicy, nastąpiły w magazynie fajerwerków i nie spowodowały ofiar w ludziach ani strat materialnych - podał rząd w Aszchabadzie. Wybuchy miały być spowodowane utrzymującymi się od kilku dni upałami.
Jednak według znajdującego się na wygnaniu ugrupowania opozycyjnego, które powołuje się na przekazywane drogą telefoniczną relacje naocznych świadków, do wybuchów doszło na terenie składu broni, a w ich wyniku zginęło wielu ludzi.
Przez miasto ciągną grupy szabrowników, podczas gdy na miejscu zdarzenia policja stara się przywrócić porządek - powiedział Farid Tuchbatulin z organizacji praw człowieka Turkmen Initiative for Human Rights, z siedzibą w Wiedniu.
Radio Wolna Europa podało, że tysiące mieszkańców ewakuowano z Abadanu, a w Aszchabadzie widać unoszący się tam czarny dym. Wieczorem Abadan był co jakiś czas odcinany od dostaw prądu. Mieszkańcy skarżyli się - pisze AP - że nie pozwala im się na powrót do domów.
Doniesień obu stron nie udało się dotąd zweryfikować, bo służby bezpieczeństwa ograniczają ruch na tym obszarze.
Abadan to według nieoficjalnych źródeł największy skład broni w Turkmenistanie - pisze AP. (PAP)
akl/
9352201
