Premier Donald Tusk pytany w sobotę o artykuł "Dziennika Gazety Prawnej" z 13 lutego - o tym, że pracownicy wykorzystujący służbowe auta do prywatnych celów mogą zapłacić dodatkowy podatek - i czy ma to już przełożenie na regulacje w kancelarii premiera:
"Ja czytałem ten artykuł i to jest ciekawe pytanie. Z tym, że gdyby tak rzeczywiście było w odniesieniu do poruszania się premiera czy ministrów samochodem służbowym od miejsca zamieszkania do miejsca pracy, albo pomiędzy różnymi miejscami pracy, gdzie nie zawsze... Tak jak w moim przypadku: ja 24 godziny na dobę pracuję i w ciągu tych 24 godzin także śpię, rozmawiam z żoną, jem. I nie jestem w stanie jako premier oddzielić ani jednej minuty od drugiej minuty, by być służbowo lub niesłużbowo.
I dlatego też - przyznaję się bez bicia - ja codziennie podjeżdżam samochodem służbowym z miejsca zamieszkania do miejsca pracy, podobnie jak wszyscy moi poprzednicy i podobnie jak wszyscy moi następcy. I ani w Polsce w żadnej takiej sytuacji, ani nigdzie na świecie, nikt z tego tytułu podatku nie płaci. Chyba że specjalnie dla mnie zmienimy zasady i zdrowego rozsądku, i prawne.
Ale doceniam złośliwość i inwencję, nie mówię o pani, tylko mówię o tym głośnym artykule". (PAP)
sdd/ par/ jbr/