Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Tymoszenko w szpitalu. Chcą, by zbadali ją Niemcy

0
Podziel się:

Ukraińskie MSZ zwróciło się do władz Niemiec o ponowne przysłanie lekarzy, którzy zbadaliby stan zdrowia opozycjonistki.

Tymoszenko w szpitalu. Chcą, by zbadali ją Niemcy
(photo-service.europarl.europa.eu)

[aktualizacja: 12:54]

_ Z bólu i rozpaczy zaczęłam się bronić, tak jak potrafiłam, i przez prześcieradło otrzymałam silny cios pięścią w brzuch; skuto mi ręce i nogi, podniesiono i powleczono w prześcieradle na dwór. Myślałam już, że to ostatnie chwile mego życia _ - czytamy w liście byłej premier. Ukrainy.

Po doniesieniach o zastosowaniu siły wobec znajdującej się w więzieniu byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko ukraińskie MSZ zwróciło się do władz Niemiec o ponowne przysłanie lekarzy, którzy zbadaliby stan zdrowia opozycjonistki.

Informację tę przekazał rzecznik ukraińskiego resortu dyplomacji._ - MSZ oficjalnie zwróciło się do strony niemieckiej z prośbą o pomoc w przysłaniu lekarzy z berlińskiej kliniki Charite w celu zbadania Julii Tymoszenko _ - oświadczył Ołeksandr Dikusarow cytowany przez agencję Interfax-Ukraina.

Badający wcześniej Tymoszenko lekarze z tej kliniki stwierdzili, że bóle kręgosłupa, na które cierpi była premier nie pozwalają jej na uczestniczenie w rozprawach sądowych. Niemieccy medycy orzekli także, że opozycjonistka powinna być leczona poza murami więziennymi, w szpitalu specjalistycznym.

- _ Na ciele Julii Tymoszenko widoczne są sińce _ - oświadczyła ukraińska rzeczniczka praw człowieka Nina Karpaczowa.

Według Karpaczowej ślady zastosowania wobec Tymoszenko przemocy fizycznej widział przedstawiciel rzeczniczki, który spotkał się z opozycjonistką.

_ - Tymoszenko w obecności naczelnika kolonii wydała przedstawicielowi rzecznika praw człowieka zgodę na zewnętrzne oględziny swych obrażeń. W trakcie oględzin widział on sińce na przedramieniu i w okolicach łokcia prawej ręki, oraz znacznych rozmiarów siniec po prawej części brzucha w okolicach pachwiny _ - powiedziała Karpaczowa.

Rzeczniczka zażądała od prokuratora generalnego wszczęcia śledztwa w sprawie incydentu z Tymoszenko, oraz ukarania osób, które dopuściły się przemocy wobec byłej premier.

W poniedziałek obrona Tymoszenko przekazała, że opozycjonistka od 20 kwietnia prowadzi w więzieniu strajk głodowy. Jest to protest przeciwko zastosowaniu wobec niej przemocy.

Tymoszenko opublikowała następnie list, w którym oświadczyła, że została uderzona przez jednego ze strażników, którzy w nocy z piątku na sobotę bez słowa wyjaśnienia przewieźli ją z żeńskiej kolonii karnej w Charkowie do miejscowego szpitala kolejowego.

Opozycjonistka relacjonowała w liście, że trafiła do szpitala, choć nie wyrażała na to zgody. Twierdzi, że z celi została wyciągnięta siłą przez trzech potężnie zbudowanych mężczyzn, którzy narzucili na nią prześcieradło.

_ -- Na rękach ma siniaki, a na brzuchu wielki krwiak, który wciąż widać, choć minęły już cztery dni _ - powiedział adwokat byłej premier Serhij Własenko.

Służba więzienna Ukrainy zaprzeczyła, jakoby użyto siły przy przewożeniu Tymoszenko do szpitala. - _ To nie miało miejsca. Transportowali ją pracownicy pogotowia ratunkowego, a nasi funkcjonariusze tylko asystowali. Przenoszono ją na rękach tylko tam, gdzie nie mogła iść, po schodach _ - powiedział dziennikarzom zastępca szefa kolonii karnej w Charkowie Ihor Kołpaszczykow.

51-letnia Tymoszenko usłyszała wyrok siedmiu lat więzienia w październiku 2011 roku. Ukarano ją za nadużycia przy zawieraniu umów gazowych z Rosją w 2009 roku. Była premier jest przekonana, że działania wokół niej inspiruje prezydent Wiktor Janukowycz, z którym przegrała wyścig o prezydenturę na początku 2010 roku.

W ubiegłym tygodniu rozpoczął się kolejny proces byłej premier. Tym razem występuje ona jako oskarżona o machinacje finansowe z lat 90., gdy kierowała firmą handlującą gazem. Jeśli jej wina zostanie udowodniona, Tymoszenko może zostać skazana nawet na 12 lat pozbawienia wolności.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)