Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

U Rzecznika Praw Obywatelskich o dzieciach ofiarach wypadków drogowych

0
Podziel się:

Problem przewlekłości postępowań sądowych związanych z wypadkami drogowymi,
kwestia pomocy i dostępu do informacji dla rodzin ofiar takich zdarzeń - zdominowały środową debatę
pt. "Dzieci wobec wypadków drogowych. Nasza wspólna odpowiedzialność".

Problem przewlekłości postępowań sądowych związanych z wypadkami drogowymi, kwestia pomocy i dostępu do informacji dla rodzin ofiar takich zdarzeń - zdominowały środową debatę pt. "Dzieci wobec wypadków drogowych. Nasza wspólna odpowiedzialność".

Debata zorganizowana została przez rzecznika praw obywatelskich Irenę Lipowicz oraz Stowarzyszenie Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych "Alter Ego".

Lipowicz podkreśliła podczas debaty, że to państwo powinno być odpowiedzialne za udzielenie pomocy ofiarom wypadków oraz ich rodzinom. "Państwo powinno dbać też o to, by wypadków było jak najmniej. Tu mamy do czynienia z hańbą narodową, jeśli chodzi o liczbę ofiar - dzieci. Jesteśmy w absolutnym ogonie Europy" - powiedziała.

Według RPO w wielu przypadkach ofiary oraz ich rodziny przeżywają traumę w efekcie przewlekle prowadzonych postępowań sądowych. Lipowicz zwróciła uwagę, że postępowania te są często zawieszane w sposób pochopny, umarzane w oparciu o niepewny materiał dowodowy. "Bezkrytyczne przyjmowane są niepewne opinie biegłych" - zauważyła.

"Nie ukrywam, że wiele negatywnych analiz miałam z postępowań prokuratury. W wyniku tego wystąpiłam do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta o przeprowadzenie lustracji i pewnej kontroli postępowań prokuratorskich" - podkreśliła Lipowicz. Jak jednak dodała, prokurator generalny odpowiedział, że nie widzi konieczności przeprowadzenia takiej kontroli.

Według RPO powinno stworzyć się specjalne filmy, pokazujące życiową sytuację rodzin oraz ofiar wypadków drogowych. "Filmy te powinny być przedstawiane na kursach zmniejszających punkty karne za wykroczenia drogowa" - podkreśliła. Jak zaznaczyła, właśnie osoby uczestniczące w tych zajęciach są potencjalnymi sprawcami tragicznych w skutkach wypadków.

Anna Wendołowska, która straciła syna w wynika wypadku przed jedenastu laty, powiedziała, że postępowanie sądowe w tej sprawie dalej trwa. "W dalszym ciągu prowadzona jest sprawa o odszkodowanie. Kolejny raz zmusza się nas do rozdrapywania ran" - podkreśliła.

"Kiedy myślę o tym wszystkim, po tych kilku latach, to uważam, że najbardziej humanitarne dla państwa byłoby nas uśpić. Odnoszę wrażenie, że jesteśmy największym obciążeniem" - dodała.

Wendołowska zwróciła uwagę, że rodziny ofiar w wielu przypadkach muszą udowadniać przed sądem, że ich życie uległo pogorszeniu po śmierci bliskiej osoby. "Musimy to udowadniać przez lata. Wiele osób, które znalazły się w podobnej sytuacji do mojej nie jest w stanie wrócić do pracy zawodowej" - zaznaczyła.

Podkreśliła, że tuż po wypadku syna nie miała żadnego dostępu do informacji na temat możliwej pomocy. "O tym, że choćby należy mi się pomoc psychologa" - podkreśliła Wendołowska. "Bardzo życzyłabym sobie, aby zwykły Kowalski natychmiast po wypadku otrzymał pomoc psychologiczną, wsparcie finansowe" - dodała.

Na błędy w działaniu wymiaru sprawiedliwości zwróciła uwagę Marlena Gutkowska, która straciła córkę w wyniku wypadku. "Ani prokuratura, ani policja nie chciały wziąć pod uwagę sandałków mojej córki, które świadczyły o tym, że moje dziecko nie jechało na rowerze, ale było pieszym. Chcieliśmy po prostu, żeby sąd rzetelnie poprowadził sprawę" - mówiła.

"Okazało się, że sprawca wypadku jest lepiej chroniony niż poszkodowani rodzice. Obrońca sprawcy powiedział mi po jednej z rozpraw:, ale on ma całe życie przed sobą, on studiuję. A moje dziecko nie miało? Miało przed sobą całe życie" - zaznaczyła Gutkowska. (PAP)

pż/ par/ ura/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)