Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Uczestnicy rynku gazu oczekują pojawienia się na nim animatora

0
Podziel się:

Pojawienie się animatora rynku gazu, gwarantującego płynność, oraz
obowiązek sprzedaży surowca przez giełdę - to warunki prawidłowego działania rynku - mówili
uczestnicy środowej debaty, zorganizowanej w ramach projektu Serwis PAP Energetyka Ekstra.

Pojawienie się animatora rynku gazu, gwarantującego płynność, oraz obowiązek sprzedaży surowca przez giełdę - to warunki prawidłowego działania rynku - mówili uczestnicy środowej debaty, zorganizowanej w ramach projektu Serwis PAP Energetyka Ekstra.

W czasie dyskusji, poświęconej perspektywom rynku gazu, podkreślano wpływ na rynek długoterminowego kontraktu na dostawy gazu z Gazpromem, który ma PGNiG; zastanawiano się też, na ile wyznacznikiem rynkowej ceny gazu mogą stać się transakcje zawierane na Towarowej Giełdzie Energii.

Sejmowa komisja gospodarki zarekomendowała ostatnio przyjęcie projektu nowelizacji ustawy Prawo energetyczne. Jednym z najważniejszych zapisów jest wprowadzenie tzw. obliga gazowego, czyli obowiązku sprzedaży przez firmy obracające gazem określonej części surowca za pośrednictwem giełdy. Przyjęte w projekcie rozwiązanie głosi, że od wejścia ustawy w życie do końca 2013 r. oblig wyniesie 30 proc., w pierwszej połowie 2014 r. - 50 proc., aby od 1 lipca 2014 r. wynosił docelowo 70 proc.

Prezes firmy DUON Mariusz Caliński podkreślił, że istotą obliga jest wzrost konkurencyjności na rynku gazu, tak aby odbiorcy mieli możliwość zmiany sprzedawcy. Jego zdaniem, obligo jest dobrym mechanizmem, ale brakuje jeszcze mechanizmu komplementarnego, czyli animatora na rynku gazu - podmiotu, który gwarantuje płynność. "Jedynym podmiotem, który mógłby animować płynny rynek hurtowy, jest PGNiG" - ocenił Caliński.

Prezes TGE Ireneusz Łazor deklarował, że Giełda zaprasza do rozmów podmioty, które chciałyby pełnić rolę animatora. "Jesteśmy gotowi do rozmów o warunkach" - powiedział. Zapewnił, że animator będzie miał pewne przywileje - odpowiednio niższe opłaty i zabezpieczenia.

Dyrektor produkcji Grupy Azoty Ryszard Miduch ocenił, że warunkiem tego, aby TGE stała się wyznacznikiem ceny rynkowej, są m.in.: odpowiednia liczba dostawców, odpowiedni wolumen obrotów, możliwość częściowej zmiany sprzedawcy. "Deregulacja w postaci obliga ogranicza warunki do efektywnej sprzedaży energii gazowej" - podkreślił.

Zdaniem dyrektora Biura Zarządzania Ryzykiem Regulacyjnym PKN Orlen Piotra Szpakowskiego przy budowie konkurencyjnego rynku gazu istotne znaczenie będzie miała liczba transakcji na gazowym parkiecie TGE. "Indeks ten będzie rósł z roku na rok" - ocenił Szpakowski. Jego zdaniem potrzebujemy pół dekady, by rynek gazu w Polsce stał się dojrzały, a TGE stała się wystarczającym wyznacznikiem ceny rynkowej.

W opinii przewodniczącego Forum Odbiorców Energii i Gazu Henryka Kalisia rynek gazu będzie podobny za 5 lat do rynku energii elektrycznej, przez który dziś przechodzi ponad 85 proc. transakcji zakupu i sprzedaży prądu.

Dyrektor departamentu regulacji PGNiG Andrzej Janiszowski przypomniał, że spółka ma obowiązujący jeszcze przez 10 lat kontrakt z Gazpromem na dostawy gazu z Rosji, który to surowiec musi odbierać, więc będzie on musiał trafić na polski rynek. Janiszowski podkreślał, że bez tego kontraktu PGNiG nie jest w stanie utrzymać ciągłości dostaw. Dlatego - jak mówił - gdyby PGNiG pełnił rolę animatora, to mógłby pojawić się problem z obsługą tego kontraktu.

Wojciech Hann z firmy doradczej Deloitte również wskazywał na znaczenie tego kontraktu. Jest kłopot - dopóki nie ma obowiązku odbioru gazu przez klientów, dopóty problemem jest to, że PGNiG musi odbierać gaz z Rosji - ocenił.

Jednak według Mariusza Calińskiego, znaczenia kontraktu jamalskiego nie powinno się demonizować. Jak mówił, dziś cena pochodzącego z tego źródła gazu - to co najwyżej kilkanaście procent ponad taryfę. "Problem pojawiłby się, gdyby ceny w Europie radykalnie spadły, a Gazprom sztywno trzymał cenę dla Polski. Jednak Gazprom ceny obniża" - mówił. Prezes DUON podkreślił, że na zachodniej granicy Polski różnica ceny gazu z kontraktu długoterminowego i na rynku spot wynosi raptem 6 proc.

Janiszowski zwracał z kolei uwagę na znaczenie rozbudowy interkonektorów. "Niezwykle ważne jest, żeby interkonektory miały przepustowość dwa razy wyższą niż konsumpcja gazu w kraju, żeby zaczynając kolejne negocjacje nie być skazanym na jeden dominujący podmiot. Wschodni dostawcy wiedzą, że zawsze są domykającymi rynek, co ustawia ich w zbyt dobrej sytuacji" - mówił.

Z kolei duzi odbiorcy gazu podkreślali, że dla nich najważniejsze jest bezpieczeństwo dostaw; cena jest dopiero na drugim miejscu.

Musimy myśleć, ile możemy zapłacić za to bezpieczeństwo - mówił o ewentualnych poszukiwaniach alternatywnego dostawcy dla PGNiG Piotr Szpakowski z PKN Orlen.

Ryszard Miduch z Grupy Azoty powiedział, że jego firma dalej zakłada, że PGNiG będzie podstawowym dostawcą. Wykorzystujemy wszystkie możliwości, by utrzymać konkurencyjność; po wprowadzeniu obliga też będziemy optymalizować się cenowo - mówił. Jako przykład aktywnego uczestnictwa w rynku wskazał na zapewnienie sobie przez zakłady chemiczne w Policach 30-proc. potrzebnego gazu z Niemiec.

Kaliś wyraził opinię, że dla odbiorców bezpieczeństwo dostaw jest ważniejsze od ceny. Zauważył też, że w taryfie PGNiG zawarte jest świadczenie szeregu usług, w rodzaju bilansowania sieci. (PAP)

wkr/ dol/ je/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)