Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

UE: Ashton pewna siebie, ale wiele pytań bez odpowiedzi

0
Podziel się:

Nowa szefowa unijnej dyplomacji, brytyjska laburzystka Catherine Ashton z
dużą pewnością siebie odpowiadała w środę na podsycone zarzutami o brak kwalifikacji pytania
europosłów podczas przesłuchania w brukselskiej siedzibie Parlamentu Europejskiego (PE).

Nowa szefowa unijnej dyplomacji, brytyjska laburzystka Catherine Ashton z dużą pewnością siebie odpowiadała w środę na podsycone zarzutami o brak kwalifikacji pytania europosłów podczas przesłuchania w brukselskiej siedzibie Parlamentu Europejskiego (PE).

Na wiele pytań w ogóle jednak nie odpowiedziała, w tym na temat polityki wschodniej UE czy Gazociągu Północnego, budząc tym irytację wielu eurodeputowanych.

"Czemu ja? Bo mnie wybrało 27 przywódców państw UE. To nie jest może państwa wybór, ale ich i postaram się jak najlepiej wykonywać powierzone mi zadanie" - powiedziała Ashton po kolejnym zarzucie o brak kwalifikacji. "Uważam, że moje umiejętności są odpowiednie na to stanowisko" - dodała laburzystka, atakowana głównie przez brytyjskich konserwatystów.

Wypytywana przez dwie godziny przez europosłów o rozmaite aspekty unijnej polityki zagranicznej Ashton odpowiadała bardzo krótko, bez wchodzenia w szczegóły. Na kilka pytań w ogóle nie odpowiedziała zasłaniając się tym, że nie zdążyła się jeszcze zapoznać z nową dla niej materią.

"Nie będę udawać, że mam wyrobione zdanie na każdy temat, to dopiero drugi dzień mojego urzędowania" - powiedziała. Wybrana po Hiszpanie Javierze Solanie na stanowisko wysokiego przedstawiciela UE ds. polityki zagranicznej, Ashton objęła urząd 1 grudnia, w dniu wejścia w życie Traktatu z Lizbony.

Gdy litewski poseł Vytautas Landsbergis zapytał ją o Gazociąg Północny powiedziała, że to dla niej "nowy temat". Równie mało miała do powiedzenia o stanowisku UE w sprawie konfliktu Rosji i Gruzji. "Nie mogę teraz szczegółowo powiedzieć, w którym kierunku pójść. Potrzebujemy dialogu..." - odpowiedziała.

"Na później" odesłała też Ashton posła Andrzej Grzyba (PSL), który zapytał ją o Białoruś, a odpowiadając na pytanie Jacka Saryusz-Wolskiego (PO) o Partnerstwo Wschodnie ograniczyła się do stwierdzenia, że "będzie bardzo, bardzo istotne". "Musimy zachować kwintesencję naszych wartości (...)" - odpowiedziała z kolei na pytanie, jak nowa służba dyplomatyczna zamierza promować unijne wartości i prawa człowieka w relacjach z krajami trzecimi, a zwłaszcza z Rosją.

Bardziej konkretnie Ashton odpowiadała na pytania dotyczące stosunków transatlantyckich, zgadzając się np. z polityką prezydenta USA Baracka Obamy w sprawie programu nuklearnego Iranu i ewentualnych sankcji.

Szefowa unijnej dyplomacji zaprzeczyła, że będąc w latach 80. członkinią brytyjskiej organizacji promującej rozbrojenie nuklearne, otrzymywała pieniądze pochodzące z ZSRR lub jakiegokolwiek kraju komunistycznego.

"Zdumiało mnie, że nie była pani w stanie odpowiedzieć na wiele pytań, choćby o Gazociąg Północny (...) Mam nadzieję, że kiedy spotka się pani z nami kolejny raz, to pani odpowie" - irytował się podczas debaty europoseł Paweł Kowal (PiS). "To nie może być tak, że w debacie z PE padają tylko odpowiedzi wymijające lub omija się wszystkie trudne pytania. Pani Ashton odpowiadała w sposób, który można by potraktować jako despekt wobec PE" - powiedział PAP Kowal już po debacie.

Okazją do ponownego przepytania Ashton będzie jej drugie przesłuchanie w styczniu, kiedy PE będzie kolejno odpytywał wszystkie osoby nominowane na komisarzy w nowej Komisji Europejskiej, by potem udzielić (lub nie) poparcia całej KE w głosowaniu 26 stycznia. W przeciwieństwie do Solany, Ashton będzie jednocześnie komisarzem w randze wiceszefa KE; to nowość wprowadzona w Traktacie z Lizbony.

"Jeśli odpowie w styczniu w taki sam sposób jak dziś, to przepadnie" - powiedziała PAP eurodeputowana Zielonych Franziska Brantner. Zarzuciła Ashton, że zbyt często w swych odpowiedziach zasłaniała się stanowiskiem państw członkowskich i nie odpowiadała z punktu widzenia "interesu wspólnotowego".

Także niemiecki europoseł CDU Elmar Brok, weteran w Komisji Spraw Zagranicznych PE, nie krył rozczarowania. "To teka dla pani zupełnie nowa pod względem treści. Cieszę się, że z taką odwagą pani do niej podchodzi" - powiedział ironicznie podczas debaty. Potem w rozmowie z PAP wyznał, że Ashton "musi się jeszcze sporo nauczyć". Czy brak odpowiedzi na wiele pytań to przejaw braku wiedzy, czy celowy zabieg? "Myślę, że to mieszanka i tego, i tego" - powiedział.

"No comments" - odpowiedział krótko proszony o wrażenia z przesłuchania Saryusz-Wolski. Jego kolega z PO Krzysztof Lisek apelował o danie Ashton więcej czasu. "Mogę zrozumieć rozczarowanie niektórych posłów, ale oceniajmy Ashton po czynach, a nie słowach" - powiedział dziennikarzom.

Podsumowując przesłuchanie, Ashton zapewniła, że będzie regularnie spotykać się z europosłami. "Jestem dumna, że jestem kobietą (aluzja do krytyki, że było to główne kryterium jej wyboru - PAP) i mam nadzieję, że państwo się do mnie przekonają, że było warto" - powiedziała.

Na razie wydaje się mało prawdopodobne, by europosłowie zmusili Ashton do rezygnacji z funkcji, gdyż jej wybór to wynik porozumienia na szczycie UE polityków chadeckich (w tym szefa KE Jose Manuela Barroso) i socjalistów; Ashton była oficjalną kandydatką Partii Europejskich Socjalistów i brytyjskiego premiera Gordona Browna. Przeciw musieliby zagłosować chadecy z największej grupy w PE, Europejskiej Partii Ludowej (EPL), tymczasem głosowanie dotyczy całej KE, a nie poszczególnych członków.

"Ashton to taki dżoker w rękach EPL przeciw socjalistom. Jeśli podczas przesłuchań socjaliści zaczną grozić jakiemuś chadeckiemu kandydatowi na komisarza, to oni zagrożą Ashton" - powiedziała PAP Brantner z frakcji Zielonych.

Inga Czerny (PAP)

icz/ ap/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)