Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

UE: Biuro do walki z defraudacjami oczyszczone z zarzutów ws. donosu na korespondenta "Sterna"

0
Podziel się:

Unijny sąd w Luksemburgu oddalił
w środę skargę niemieckiego dziennikarza Hansa-Martina Tillacka
przeciwko Komisji Europejskiej (KE), której zarzucał próbę
zdyskredytowania go i utrudniania pracy w głośnej sprawie
przecieków z unijnego biura walki z defraudacjami OLAF.

Unijny sąd w Luksemburgu oddalił w środę skargę niemieckiego dziennikarza Hansa-Martina Tillacka przeciwko Komisji Europejskiej (KE), której zarzucał próbę zdyskredytowania go i utrudniania pracy w głośnej sprawie przecieków z unijnego biura walki z defraudacjami OLAF.

Sprawa sięga początków 2002 roku, kiedy to Tillack opublikował w tygodniku "Stern" dwa artykuły ujawniające nieprawidłowości w instytucjach europejskich. Informatorem dziennikarza był jeden z unijnych urzędników, który udostępnił dziennikarzowi poufny raport, krytykujący nieskuteczność wewnętrznych dochodzeń KE, mających wyjaśnić przypadki nieprawidłowości i niegospodarności z lat 90. Ujawnienie ich w 1999 roku przyczyniło się do dymisji KE pod przewodnictwem Jacquesa Santera.

OLAF przeprowadził wewnętrzne dochodzenie, w wyniku którego ogłosił w zawoalowany sposób, że dziennikarz być może skorumpował unijnego urzędnika, żeby zdobyć dokument. Unijny rzecznik praw obywatelskich stanął po stronie Tillacka protestując przeciwko zarzucaniu mu korupcji bez dowodów na prawdziwość zarzutów.

Ale OLAF poinformował o całej sprawie urzędy prokuratorskie w Belgii i w Niemczech. W następstwie tego donosu policja przeszukała brukselskie mieszkanie i biuro Tillacka. Korespondent zaskarżył Komisję Europejską (której formalnie podlega OLAF) przed Sądem Pierwszej Instancji Unii Europejskiej, domagając się 250 tys. euro odszkodowania.

Zażądał też zabezpieczenia materiałów zabranych mu przez policję belgijską, aby uniemożliwić dostęp do nich inspektorom KE. Rewizje na kilka tygodni pozbawiły dziennikarza możliwości normalnej pracy, ponieważ policja zarekwirowała jego komputery, archiwum, notes z telefonami, wyciągi z banku i telefon komórkowy.

Organizacje dziennikarskie od początku twierdziły, że - niezależnie od zasadności podejrzeń OLAF - działania policji były niewspółmierne do zarzutów i mogły być odczytane jako próba zastraszenia dziennikarzy, ujawniających nieprawidłowości w funkcjonowaniu instytucji UE. Cień padł na OLAF, któremu zarzucono, że zamiast tropić prawdziwe nieprawidłowości, walczy z przeciekami.

Sąd odrzucił jednak skargę Tillacka, twierdząc, że przekazanie przez OLAF informacji władzom krajowym "nie wywołuje wiążących skutków prawnych", bowiem mają one pełną swobodę co do kroków, które chcą podjąć. Więc nawet jeśli prokuratura przeprowadziła rewizję na podstawie donosu z organu UE, to wyłącznie ona ponosi za to odpowiedzialność.

Sąd odrzucił też wniosek o odszkodowanie, twierdząc, że nie ma wystarczającego bezpośredniego związku między przekazaniem przez OLAF informacji organom ścigania, a szkodą, czyli utratą dobrego imienia przez dziennikarza. Sąd podkreślił zwłaszcza, że ogłoszone przez OLAF zarzuty były sformułowane w sposób "hipotetyczny" - bez wymieniania nazwiska Tillacka ani tytułu "Stern".

Michał Kot (PAP)

kot/ icz/ ap/

arch.

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)