W Brukseli rozpoczyna się w piątek drugi dzień szczytu przywódców państw UE. Po osiągnięciu w czwartek zgody w sprawie nowej daty wyjścia z impasu konstytucjonalnego, rozmowy skoncentrują się na dalszym rozszerzeniu Unii.
W czwartek przywódcy państw UE porozumieli się, że najpóźniej do drugiej połowy 2008 roku podejmą decyzję, w jakim stopniu zmienić obecny projekt unijnej konstytucji.
"Na szczycie zgodziliśmy się, że UE nie może dalej funkcjonować na podstawie traktatu z Nieci" - ogłosił kanclerz sprawującej przewodnictwo w Unii Austrii Wolfgang Schuessel. Przyznał jednocześnie, że obecny traktat konstytucji, odrzucony w ubiegłym roku przez Francję i Holandię w referendach, zostanie zmieniony.
W dokumencie (tzw. wnioski końcowe), który oficjalnie zostanie przyjęty na zakończenie szczytu, przewiduje się, że niemieckie przewodnictwo w UE, w pierwszej połowie 2007 roku, przygotuje raport na temat "możliwych przyszłych rozwiązań" w sprawie unijnej konstytucji, a "konieczne kroki", by dokonać reform instytucjonalnych "będą podjęte najpóźniej w drugiej połowie 2008 roku".
W piątek rozmowy skupią się na kwestionowanym coraz częściej przez opinię publiczną zachodnich państw UE procesie dalszego rozszerzenia Unii.
Unijni przywódcy mają potwierdzić gotowość polityczną na przyjęcie Rumunii i Bułgarii w przyszłym roku, ale zwrócą uwagę, by przy kolejnych rozszerzeniach "chronić spójność i skuteczność" Unii.
"Ważne jest aby zapewnić, że w przyszłości Unia będzie zdolna do skutecznego funkcjonowania i dalszego pogłębiania europejskiego projektu" - brzmi projekt wniosków końcowych ze szczytu. Ponadto przewiduje on, że Komisja Europejska do końca roku przedstawi definicję zdolności absorpcyjnych UE, np. pod kątem zdolności finansowych i instytucyjnych do przyjęcia kolejnych krajów.
Kilka państw, w tym Polska, obawiają się jednak, że takie "kryterium absorpcyjne" będzie służyć ograniczaniu dalszego rozszerzenie Unii.
Na szczycie oczekiwana jest też zgoda w sprawie upublicznienia odbywających się obecnie za zamkniętymi drzwiami obrad Rady ministrów UE. Ta otwartość najprawdopodobniej nie będzie jednak całkowita. Kilka krajów, jak Wielka Brytania i Francja, chce zachować możliwość prowadzenia niektórych debat negocjacyjnych z dala od kamer.
Inga Czerny (PAP)
icz/ kot/ hb/ ap/