Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

UE: Eurodeputowani - w PE nie według narodowości, ale w ponadnarodowych frakcjach

0
Podziel się:

Parlament Europejski to jedyna demokratycznie
wybierana i najbardziej polityczna spośród unijnych instytucji, o
wyraźnie ponadnarodowym charakterze. Eurodeputowani zasiadają w
ławach poselskich nie według przynależności narodowej, ale
partyjnej.

Parlament Europejski to jedyna demokratycznie wybierana i najbardziej polityczna spośród unijnych instytucji, o wyraźnie ponadnarodowym charakterze. Eurodeputowani zasiadają w ławach poselskich nie według przynależności narodowej, ale partyjnej.

"Wielką rzeczą w tym parlamencie jest to, że ludzie nie tylko nie siedzą w narodowych delegacjach, ale też nie głosują jak delegacje narodowe. Jeśli chcesz przewidzieć, jak eurodeputowany zagłosuje, to sprawdź, do jakiej należy frakcji" - powiedział PAP Michael Shackleton, od ponad 25 lat pracujący w PE jako ekspert ds. komunikacji.

I dodaje, że zgodnie ze statystykami, niezależnie z jakiego kraju jest poseł, jeśli zasiada we frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EPL - chadecja) czy Partii Europejskich Socjalistów, to w 90 proc. głosuje tak jak frakcja, a nie jak inni deputowani z jego kraju.

Można wskazać wiele przypadków, kiedy eurodeputowani głosowali przeciwko swym rządom. Np. podczas głosowania w sprawie dyrektywy o czasie pracy Brytyjczycy z Partii Pracy, mimo presji ze strony laburzystowskiego rządu i osobistych telefonów od premiera Gordona Browna, w większości zagłosowali jak frakcja socjalistyczna (tylko 5 z 19 się wyłamało).

Wynika to z tego, że eurodeputowani mają zdecydowanie większą autonomię niż posłowie krajowi.

"W każdym narodowym parlamencie jest rząd i opozycja i jeśli jesteś w partii rządzącej to musisz wspierać rząd. A jeśli w opozycji - przeciwnie. W europarlamencie nie ma rządu i opozycji. Są tylko mniejszości, mniejsze i większe. Nawet EPL, która jest największą frakcją, jest wciąż mniejszością. I to ma zasadniczy efekt - zmusza grupy do negocjowanie ze sobą i dochodzenia do porozumienia. W tych negocjacjach uczestniczą eurodeputowani i nikt z Warszawy czy Londynu nie mówi im, w jaki sposób osiągnąć kompromis np. z socjalistami, jeśli są w grupie EPL" - tłumaczy Shackleton. I ironicznie dodaje, że żaden rząd na ogół nie ma pojęcia o 54. poprawce do tego czy innego projektu, bo nie ma czasu tego śledzić.

Jedyny wyjątek od tej zasady stanowią brytyjscy konserwatyści, którzy w 25 proc. głosowali inaczej niż chadecka EPL, do której należą. Nic więc dziwnego, że zapowiedzieli wyjście z tej frakcji.

Istniejące w PE frakcje obejmują całe spektrum polityczne: od skrajnej prawicy po komunistów, od skrajnego federalizmu po otwarty eurosceptycyzm. Najliczniejsze są jednak grupy umiarkowane, dominujące także w poszczególnych krajach. W mijającej kadencji największa była frakcja EPL skupiająca 288 przedstawicieli wszystkich krajów UE, w tym eurodeputowanych z Platformy Obywatelskiej i PSL. Druga w kolejności z 217 deputowanymi była frakcja socjalistyczna, zaś kolejna, pełniąca często podczas głosowań rolę "języczka u wagi", to frakcja liberałów i demokratów z setką eurodeputowanych.

Poza tym w poprzednim PE były: Grupa Unii na rzecz Europy Narodów (UEN), Grupa Zielonych, skrajna lewica GUE/NGL i eurosceptyczna prawica pod nazwą Niepodległość/Demokracja.

Odpowiednikiem Konwentu Seniorów w Sejmie jest w PE Konferencja Przewodniczących, gdzie zasiadają obok przewodniczącego PE liderzy poszczególnych grup politycznych. To właśnie to gremium nadaje impet pracom PE: decyduje, o czym będzie mowa na sesji plenarnej, organizuje porządek prac legislacyjnych i wszystkich innych działań PE.

Grupy mogą również zgłaszać poprawki do sprawozdań i rezolucji, które idą pod głosowanie plenarne. Przed sesją zawsze ustalają stanowiska polityczne, jakie będą zajmować w czasie obrad.

W sumie w poprzedniej kadencji działało siedem grup, zaś 30 posłów było niezrzeszonych. W nowej kadencji ta liczba może się zmienić w zależności od wyniku wyborów i nowych aliansów na scenie politycznej UE. By walczyć z ekstremizmami i zagwarantować europejski wymiar frakcji, zaostrzono warunki ich powstawania: każda będzie musiała się składać z co najmniej 25 posłów, reprezentujących siedem krajów (dotychczas 20 posłów z jednej piątej krajów członkowskich).

Frakcje mają też decydujący wpływ na wybór przewodniczącego PE, którego kadencja wynosi dwa i pół roku (czyli pół kadencji PE). W praktyce tym stanowiskiem zwykle dzielą się na pierwszej sesji dwie największe frakcje, jak w minionej kadencji: socjaliści z chadekami, dzięki czemu przewodniczącymi PE byli kolejno Josep Borrell oraz Hans-Gert Poettering. Powtórka takiego porozumienia jest szansą na objęcie stanowiska przez Jerzego Buzka, jako kandydata chadeków, który potem oddałby fotel liderowi socjalistów Martinowi Schulzowi.

Od zasady, że posłowie do PE nie tworzą bloków odpowiadających interesom narodowym, był w minionej kadencji jeden wyjątek: nieformalny Klub Polski, który na comiesięcznych posiedzeniach gromadził wszystkich 54 polskich eurodeputowanych. Z biegiem czasu, na jego spotkania przychodziło jednak coraz mniej posłów.

"Wiele osób myślało, że klub podważy spójność grup politycznych, ale tak się nie stało. Oczywiście może były ze dwa przypadki, jak dyrektywa usługowa, gdzie eurodeputowani z Europy Wschodniej i Środkowej byli niezadowoleni z osiągniętego przez frakcje kompromisu. Ale co ciekawe, wcale nie wszyscy się wyłamali i spójność partyjna nie ucierpiała" - powiedział Michael Shackleton.

Inga Czerny i Michał Kot (PAP)

icz/ kot/ ala/ mow/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)