Polska jest najsłabiej przygotowana do wejścia do strefy euro spośród nowych państw UE - poinformowała w czwartek Komisja Europejska, tłumacząc, że wynika to z braku wyznaczenia docelowej daty przez rząd polski na przyjęcie unijnej waluty.
W opublikowanym raporcie na temat praktycznych przygotowań krajów członkowskich do wejścia do strefy euro, Komisja pisze wprost: "Nie ma nic do odnotowania, jeśli chodzi o Węgry i Polskę".
"Polska nie przygotowuje się do przyjęcia euro, bo brakuje politycznej decyzji dotyczącej wyznaczenia planowanej daty wejścia do strefy euro" - tłumaczył ekspert KE. Dodał, że choć nie powstał jeszcze narodowy plan przyjęcia euro, to Polska "nie będzie zaczynała od zera", gdyż będzie mogła korzystać z doświadczeń innych krajów.
Budapeszt też się ociąga z przygotowaniami, ale w przeciwieństwie do Warszawy wyznaczył rok 2010 - jako planowaną datę wejścia do strefy euro. Podobnie Czechy - chcą wejść do euro w 2010 roku. Cypr, Malta i Estonia chcą to uczynić w 2008, Słowacja w 2009, a Litwa i Łotwa są w trakcie wyznaczania nowej daty.
Z raportu wynika, że osiem krajów (bez Polski i Węgier) stworzyło już narodowe organy odpowiedzialne za przejście na euro, a sześć przyjęło narodowe programy w tej sprawie (bez Polski i Węgier, Czech i Cypru, ale te dwa ostatnie kraje mają już projekty programów i wyznaczyły daty na ich przyjęcie).
Polska, w przeciwieństwie do innych krajów nie wie jeszcze, ile czasu będą funkcjonowały w obiegu równocześnie złoty i euro, nie zostały zaprojektowane narodowe rewersy monet euro. Zawarliśmy jedynie porozumienie z Niemcami, że będziemy korzystać w ich doświadczeń w kampanii informacyjnej.
Premier Kazimierz Marcinkiewicz powiedział pod koniec marca, że Polska dopiero w 2009 roku będzie w stanie podać docelowy termin wprowadzenia euro.
"W roku 2009, kiedy według naszego planu wypełnimy postanowienia traktatu z Maastricht, będziemy dysponowali wiedzą i doświadczeniem na tyle większym, aby móc podać realny termin przystąpienia do strefy euro" - powiedział szef polskiego rządu.
Opublikowane w czwartek wyniki kwietniowego sondażu Eurobarometru, pokazują, że w nowych krajach wzrosło poparcie dla euro. Ponad 52 proc. obywateli "10" uważa, że przejście na euro będzie miało pozytywne konsekwencje dla ich krajów, podczas gdy w 2005 roku takiego zdania było 38 proc. ankietowanych. W Polsce myśli tak aż 55 proc. obywateli (wzrost z 37 proc. w 2005 roku).
Polacy, tak jak pozostali obywatele nowych państw UE znają euro, około 80 proc. widziało, a 40 proc. już używało wspólnej monety.
Praktyczne przygotowania do wejścia do euro niemal ukończyła Słowenia, która przyjmie euro 1 stycznia 2007 roku. Komisja zaapelowała do Lublany, by przejście na euro nie stało się powodem do podwyżek cen.
"Chodzi zwłaszcza o drobne towary życia codziennego, jak kawa czy napoje w barach" - ostrzegł ekspert KE. Takie podwyżki cen odnotowali bowiem mieszkańcy Włoch czy Francji, którzy przeszli na euro w 2002 roku. Komisja zaleca więc Słowenii kontrole w handlu detalicznym, czy prawidłowo stosowany jest kurs wymiany tolara na euro.
Słoweńcy po przyjęciu euro w styczniu 2007 roku tylko przez dwa tygodnie będą mogli jeszcze płacić w sklepach tolarami. Potem starą walutę będą już tylko mogli wymienić na euro w bankach - bez dodatkowych opłat do 1 marca 2007 roku.
By przyzwyczaić się do euro, od września Słoweńcy będą mogli "kupować" zestawy z monetami euro.
"Będą one pakowane w jak najbrzydszych torebkach, po to, by Słoweńcy je rozerwali i używali, a nie kolekcjonowali" - powiedział żartobliwie ekspert KE.
Inga Czerny (PAP)
icz/ kot/ ap/ woj/
arch.