Unia Europejska poinformowała w poniedziałek, że nie uznaje ani samego niedzielnego referendum na temat niezależności separatystycznej republiki Osetii Południowej, ani jego rezultatów.
Przewodnicząca w tym półroczu UE Finlandia napisała w komunikacie, iż "wyraża opinię, że sytuacja w Osetii Południowej nie pozwoliła na swobodne wyrażenie woli narodu" i "nie uznaje ani +referendum+, ani jego wyników. To samo dotyczy +wyborów prezydenckich+".
Podkreślono, że zarówno "referendum, jak i wybory prezydenckie stały w sprzeczności z zasadami suwerenności i integralności terytorialnej Gruzji".
UE "w pełni popiera suwerenność i integralność Gruzji i uznaje, że zarówno referendum, jak i wybory prezydenckie nie służą pokojowemu uregulowaniu konfliktu" - czytamy w komunikacie.
Unia zażądała też od obydwu stron konfliktu niezwłocznego powrotu do rozmów.
W referendum, które było właściwie plebiscytem, za niezależnością Osetii Południowej od Gruzji opowiedziało się 99 proc. głosujących. Osetia Południowa po krótkim konflikcie oderwała się de facto od Gruzji w 1992 r. i chciałaby zostać przyłączona do Federacji Rosyjskiej, której częścią jest Osetia Północna.
W równoczesnych z referendum wyborach prezydenckich obecny prezydent Osetii Południowej Eduard Kokojty otrzymał 96-procentowe poparcie. Do głosowania było uprawnionych 55 tysięcy ludzi. Frekwencja w wyborach wyniosła 95,2 proc. (PAP)
jo/ mc/ 5356