Wydarzenia, które mają miejsce w Kijowie, są próbą zamachu stanu - oświadczył w środę p.o. premiera Ukrainy Serhij Arbuzow. Polityk podkreślił, że agresja i przemoc nie doprowadziły do porozumienia w żadnym państwie świata.
"To nie jest przejaw demokracji (...). Jest to manipulowanie świadomością ludzi i próba przejęcia władzy siłą" - powiedział Arbuzow na zamkniętym dla prasy posiedzeniu rządu.
P.o. szefa rządu oskarżył o sprowokowanie zamieszek w Kijowie "radykalnie nastawione siły" oraz ocenił, że uczestnicy protestów antyrządowych "hańbią państwo".
Arbuzow polecił szefom firm znajdującym się w centrum Kijowa, by zwolnili z przychodzenia do pracy kobiety, a w szczególności matki, do czasu gdy sytuacja się znormalizuje.
Polityk zwrócił się do mieszkańców Kijowa, by "ze zrozumieniem odnieśli się" do obowiązujących od środy ograniczeń w ruchu samochodów w kierunku stolicy. "Jest to wywołane koniecznością niedopuszczenia do eskalacji konfliktu" - powiedział.
W podobnym tonie wypowiedział się wcześniej prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz. W opublikowanym w środę nad ranem przesłaniu oświadczył, że działania opozycji to próba zamachu stanu i ostrzegł, że jeśli politycy opozycyjni nie odetną się od działań radykałów, będzie z nią rozmawiał "zupełnie inaczej".
W środę rano ministerstwo zdrowia podało, że w starciach w Kijowie między antyrządowymi demonstrantami a siłami MSW śmierć poniosło 25 osób. Liczbę rannych szacuje się od kilkuset do 1000.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ ro/