Około stu osób wzięło udział w demonstracji poparcia dla Gruzji, która odbyła się w poniedziałek pod ambasadą Rosji w Kijowie.
"Jest to protest przeciwko bezpośredniemu atakowi Federacji Rosyjskiej na Gruzję i wyraz współczucia dla ofiar tej wojny" - powiedział PAP jeden z uczestników akcji, związany z Gruzją publicysta ukraiński Wachtang Kipiani.
Zebrani pod rosyjską ambasadą przyszli z flagami państwowymi Gruzji i transparentami z hasłami natychmiastowego przerwania agresji na Kaukazie.
Zdaniem Kipianiego Ukraińcy muszą reagować na wydarzenia w Gruzji, gdyż - jak powiedział - następnym celem Rosji może stać się Ukraina.
"Rosja jest dziś na etapie rozwoju, który porównałbym do rozwoju 20-letniego chuligana, nieliczącego się ze zdaniem innych. Ona nie potrzebuje rad z zewnątrz i nadal będzie starać się odzyskać swe utracone wpływy w byłych republikach ZSRR" - powiedział.
Uczestnicy demonstracji przed rosyjskim przedstawicielstwem na Ukrainie przekazali jego pracownikom list protestacyjny, w którym potępili działania Rosji wobec Gruzji.
Zażądali także wyprowadzenia z ukraińskiego terytorium stacjonującej na Krymie rosyjskiej marynarki wojennej.
"Biorąc pod uwagę udział w operacji wojennej w Gruzji Floty Czarnomorskiej, żądamy jej natychmiastowego wyprowadzenia z Krymu" - czytamy.
Według ukraińskiego ministerstwa spraw zagranicznych okręty Floty Czarnomorskiej Rosji wypłynęły w rejon konfliktu gruzińsko- osetyjskiego jeszcze w sobotę.
W niedzielę ukraińska dyplomacja oświadczyła, że jeśli stacjonujące na Krymie jednostki wezmą udział w walkach, Ukraina może nie zgodzić się na ich powrót do portu macierzystego w Sewastopolu.
W poniedziałek wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy Kostiantyn Jelisiejew uprzedził, że Kijów będzie nalegał na podpisanie z Moskwą umowy o warunkach udziału floty w konfliktach zbrojnych.
"Uważamy, że sytuacja (związana z konfliktem gruzińsko- osetyjskim) zmusi obie strony do podpisania takiego dokumentu, i będziemy na to nalegać" - powiedział.
Jarosław Junko (PAP)
jjk/ mc/