Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ukraina: Ekipa Biełsatu pobita przez Berkut

0
Podziel się:

#
dochodzą wypowiedzi pobitych dziennikarzy
#

# dochodzą wypowiedzi pobitych dziennikarzy #

27.01. Kijów (PAP/Media) - Dziennikarz i operator telewizji Biełsat zostali w Czerkasach, w środkowej części Ukrainy, pobici i zatrzymani przez milicjantów z oddziałów Berkut. Dziennikarze, którzy utracili sprzęt i nakręcony materiał, są już wolni i przyjechali do Kijowa.

TV Biełsat poinformowała w poniedziałek rano, że ofiarami Berkutu padli jej pracownicy - operator Siarhiej Marczyk i dziennikarz Juraś Wysocki. Marczyk ze wstrząsem mózgu trafił do szpitala, a Wysocki na posterunek milicji. Operator filmował akcję milicji do samego końca, lecz odebrano mu nakręcony materiał; obydwaj stracili też dokumenty.

Ekipa w Czerkasach szykowała materiały o uczestnikach tzw. Automajdanu. Po uwolnieniu dziennikarze przyjechali do Kijowa, gdzie w centrum prasowym przy Majdanie zwołali konferencję prasową.

Marczyk powiedział na niej, że sfilmował moment, gdy jeden z uczestników Automajdanu potrącił samochodem funkcjonariusza Berkutu. Krótko potem kilku milicjantów zaatakowało operatora.

"Zrobili się agresywni i zaczęli mnie bardzo mocno bić - pałkami, rękami, nogami" - relacjonował. Z pomocą przyszedł Wysocki, jednak po chwili on sam leżał na ziemi i był bity przez milicjantów. "Berkutowcy rzucili się też na innych dziennikarzy i pobili wszystkich" - opowiadał Marczyk, któremu założono 11 szwów na głowie.

Wysocki podkreślił, że po tym, jak jego operator został zabrany do szpitala, chciał do niego pojechać, jednak został zatrzymany przez milicję i trafił na komisariat. "Pytałem jaki mam status, o co jestem oskarżony" - relacjonował. Jak podkreślił, na komisariacie był przetrzymywany do godz. 6 rano, czyli przez 4-5 godzin.

"Chcieli ode mnie uzyskać jakieś informacje. Zadawali pytania - skąd jestem, co tu robię, jaki mam stosunek do tego, co tu się dzieje" - mówił dziennikarz. Jak zaznaczył został ostatecznie zwolniony dzięki pomocy osoby, której nie chce ujawniać, by jej nie zaszkodzić.

Według naocznych świadków "tituszki" (opłacani przez władzę chuligani) zastawili w Czerkasach pułapkę na kijowski Automajdan. Gdy demonstranci ze stolicy opuszczali samochody, miejscowi młodzi ludzie zaczęli szturmować budynek miejscowej rady obwodowej. Po 10 minutach uciekli, a oddziały milicji zaczęły bić wszystkich na placu; uszkodzono też samochody uczestników Automajdanu.

W ataku poza pracownikami Biełsatu ucierpieli również dziennikarze ogólnoukraińskich telewizji Inter i 5. Kanał oraz lokalnej telewizji.

Czerkasy położone są 200 km na południe od Kijowa.

Z Kijowa Grzegorz Łakomski (PAP)

gł/ jo/ awl/ ap/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)