Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ukraina: Ekspert o możliwości wojny gazowej z Rosją: pół na pół

0
Podziel się:

Ukraiński ekspert Mychajło Honczar uważa, że prawdopodobieństwo wojny gazowej
między Rosją a Ukrainą wynosi 50 proc. Według niego Moskwa domaga się od Kijowa kar za nieodebrany
gaz, by przejąć kontrolę nad gazociągami Ukrainy i nie dopuścić do jej zbliżenia z UE.

Ukraiński ekspert Mychajło Honczar uważa, że prawdopodobieństwo wojny gazowej między Rosją a Ukrainą wynosi 50 proc. Według niego Moskwa domaga się od Kijowa kar za nieodebrany gaz, by przejąć kontrolę nad gazociągami Ukrainy i nie dopuścić do jej zbliżenia z UE.

O nowej rosyjsko-ukraińskiej wojnie gazowej zaczęto mówić, gdy Naftohaz przyznał, że rosyjski Gazprom domaga się 7 miliardów dolarów odszkodowania za to, że Ukraińcy nie odbierają całego gazu, który zakontraktowali. Naftohaz twierdzi, że rosyjscy partnerzy wiedzieli o planach zmniejszenia odbioru błękitnego paliwa.

"Możliwość wybuchu takiej wojny istnieje. Obecnie jest to na razie typowy dla Gazpromu show, którego kulminacją może stać się zakręcenie kurka, jeśli Ukraina - do czego najprawdopodobniej dojdzie - odrzuci pretensje Gazpromu" - powiedział Honczar w rozmowie z PAP.

Na razie jednak Rosja nie zdecyduje się na tak drastyczne działania wobec Ukrainy, przez której terytorium rosyjski gaz trafia do odbiorców w Europie Zachodniej - przewiduje ekspert, dyrektor programów energetycznych ośrodka analitycznego Nomos.

"Taki scenariusz jest opracowywany, lecz zawiera wiele niejednoznacznych następstw i dla Gazpromu, i dla Rosji, dlatego ostateczna decyzja nie została jeszcze przez Kreml podjęta. Można jej oczekiwać, gdy Moskwa zbada możliwe reakcje państw UE na taki krok" - podkreśla.

Honczar uważa, że Ukraina powinna bronić się przed pretensjami Gazpromu w sądzie arbitrażowym.

"Najpierw należy udowodnić, że Ukraina rzeczywiście nie odbierała całego zakontraktowanego gazu. To nie jest fakt dokonany, to są wyłącznie manipulacje informacyjne. Jeśli przyjrzeć się kontraktowi, to nie wynika z niego, że Ukraina nie odebrała zamówionego gazu. Ona odebrała ten gaz na minimalnym poziomie" - powiedział.

Honczar odrzucił tezę, jakoby atak Gazpromu na Ukrainę był odpowiedzią na podpisanie w ub. tygodniu porozumienia o wydobyciu gazu łupkowego z koncernem Shell. "Gdyby Moskwa rzeczywiście nie chciała dopuścić do zawarcia tego kontraktu, to miałaby na to co najmniej dwa sposoby. Pierwszy to obniżenie ceny gazu dla Ukrainy, co uczyniłoby projekt Shella nieopłacalnym. Po drugie Rosja ma instrumenty wpływu na Shella, który działa także na jej terytorium, więc mogłaby po prostu zmusić koncern do rezygnacji ze współpracy z Ukrainą" - oświadczył.

Jego zdaniem pretensje Gazpromu wobec Naftohazu są kolejną próbą przejęcia kontroli nad należącymi do Ukrainy sieciami do przesyłania błękitnego paliwa oraz osłabienia współpracy Kijowa z Brukselą.

"Najpierw tworzy się wirtualne zadłużenie Ukrainy wobec Gazpromu w wysokości 7 mld dolarów, którego nie możemy spłacić, po czym wysuwa się propozycję zwrotu zadłużenia w naturze, czyli w postaci gazociągu. Rosja prowadzi także operację zmuszenia Ukrainy do przyłączenia się do Unii Celnej, co oznacza wstrzymanie integracji Ukrainy z UE. Ma to szczególne znaczenie przed zaplanowanym na 25 lutego szczytem Ukraina-UE" - powiedział Honczar PAP.

Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)

jjk/ kar/ pad/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)