Radykalne ograniczenie przesyłu gazu płynącego z Rosji przez Ukrainę do odbiorców europejskich spowodowane jest zwiększeniem jego spożycia na rosyjskim rynku wewnętrznym - uważa Mychajło Honczar, ekspert ds. energetycznych z ukraińskiego ośrodka analitycznego Nomos.
"W związku z mrozami doszło do gwałtownego wzrostu spożycia gazu w samej Rosji. Sprawdzają się podejrzenia, że Gazprom po prostu nie ma gazu, by przesyłać go do państw europejskich, dlatego też obcina dostawy na rynki zewnętrzne" - oświadczył Honczar we wtorek w rozmowie z PAP.
Według ukraińskiej firmy paliwowej Naftohaz we wtorek rano Gazprom ograniczył dostawy gazu przez Ukrainę do państw europejskich o dwie trzecie i nadal zmniejsza tłoczenie tego paliwa.
O godz. 9.00 czasu polskiego Rosjanie przesyłali przez Ukrainę tylko 73,8 mln metrów sześciennych paliwa na dobę, podczas gdy dwie godziny wcześniej tłoczyli 81 mln - poinformowało biuro prasowe Naftohazu. Jeszcze w poniedziałek ilość gazu przesyłanego przez ukraińskie rurociągi wynosiła 315 mln metrów sześciennych.
"Rosja stara się utrzymywać w gotowości własne gazociągi, jednak nie rezygnuje przy tym z wojny energetycznej z Ukrainą. Teraz poszła na świadome zatrzymanie dostaw do Unii Europejskiej, sondując, jak zachowa się w tej sytuacji sama Unia" - podkreślił Honczar.
Zdaniem eksperta płynące z Moskwy informacje, że ograniczenie dostaw przez Ukrainę wywołane jest tym, że Kijów nielegalnie pobiera rosyjskie paliwo, ostatecznie straciły swą aktualność w poniedziałek.
"Przełom nastąpił po wczorajszych doniesieniach, że gaz, który miał popłynąć na Bałkany i dalej do Turcji i Grecji, zniknął w Mołdawii" - powiedział Honczar.
Naftohaz podał w poniedziałek, że gaz przeznaczony dla Bałkanów pobrała spółka-córka Gazpromu, Moldovagaz.
"Odbiorcy (gazu) w Mołdawii z niezrozumiałych przyczyn i bez uzgodnienia z (...) Naftohazem Ukrainy od 1 stycznia 2009 roku zaczęli pobierać praktycznie całą objętość gazu płynącego gazociągiem tranzytowym Ananiew-Tyraspol-Izmaił, którego trasa częściowo przebiega przez terytorium Mołdawii" - ogłosił wówczas Naftohaz.
Wskutek tych wydarzeń "Komisja Europejska zrozumiała, że problem leży nie po stronie ukraińskiej, lecz po rosyjskiej" - oświadczył Honczar w rozmowie z PAP.
Jarosław Junko (PAP)
jjk/ jo/ ap/