Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko zaapelował w poniedziałek o możliwie najszybsze wyjaśnienie przyczyn katastrofy w kopalni węgla kamiennego im. Zasiadki w Doniecku na wschodzie kraju.
Według najnowszych danych w wyniku wybuchu metanu, do którego doszło w niedzielę nad ranem, zginęło 77 górników. Los 23 osób pozostaje nieznany - podała delegatura Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych w Doniecku. Zdaniem ratowników szanse na ich uratowanie są nikłe. W kopalni już drugą dobę trwa pożar.
"Tragedia w Doniecku jest kolejnym wyzwaniem nie tylko dla ukraińskiego przemysłu węglowego, ale i dla całej władzy państwowej" - powiedział Juszczenko, który w poniedziałek odwiedził miejsce katastrofy.
Jak podał dobrze poinformowany doniecki portal internetowy Ostro.org, w poniedziałek, tuż przed wizytą Juszczenki, na terenie kopalni po raz pierwszy od momentu wybuchu pojawił się szef jej rady nadzorczej, deputowany Partii Regionów Ukrainy premiera Wiktora Janukowycza - Juchym Zwiahilski.
Do tej pory pojawiały się sprzeczne informacje na jego temat: w sztabie kryzysowym twierdzono, że bierze udział w akcji ratowniczej, pojawiały się też doniesienia, że szef kopalni trafił do szpitala z objawami zawału serca.
Ostro.org napisał, że Zwiahilski nie spotkał się z rodzinami zabitych i poszukiwanych górników. Zdaniem portalu wśród bliskich zmarłych narasta gniew.
Napisano, że jeden z górników, który stracił w katastrofie jedynego syna, zaapelował do swych kolegów, by "domagali się sprawiedliwości i godnej płacy". Rodziny wyrażają pretensje pod adresem kierownictwa kopalni, przede wszystkim Zwiahilskiego.
Do wybuchu w kopalni im. Zasiadki doszło w niedzielę kilka minut po godz. 2.00 czasu polskiego na głębokości ponad tysiąca metrów.
Jeśli 23 osoby, których los nie jest dotychczas znany, nie zostaną odnalezione żywe, będzie to najtragiczniejsza katastrofa w historii górnictwa niepodległej Ukrainy.
Jarosław Junko (PAP)
jjk/ mmp/ mc/