Minister obrony Ukrainy Jurij Jechanurow oświadczył w poniedziałek, że żołnierze z tego kraju nie brali udziału w konflikcie w Gruzji.
Zdementował tym samym informację podaną przez Eduarda Kokojty, prezydenta nieuznawanej, separatystycznej republiki na terenie Gruzji - Osetii Południowej, który powiedział dzień wcześniej, że ukraińscy wojskowi walczyli w konflikcie gruzińsko-osetyjskim po stronie Gruzinów.
"Kokojty jak zwykle kłamie. (...) Ukraińców tam nie było, nie ma i nie będzie" - podkreślił Jechanurow w rozmowie z jednym z ukraińskich portali internetowych.
Jechanurow przyznał jednocześnie, że na terytorium Gruzji przebywa dwóch ukraińskich oficerów, którzy są tam obserwatorami z ramienia Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Poinformował też, że 21 ukraińskich żołnierzy, którzy w momencie wybuchu konfliktu wokół Osetii Płd. prowadzili na terenie Gruzji szkolenia wojskowe, zostało natychmiast ewakuowanych do kraju.
Zdaniem Jechanurowa padające ze strony władz Osetii Płd. i Rosji oświadczenia o udziale Ukraińców w konflikcie w Gruzji są - jak się wyraził - "dżentelmeńskim zestawem (mówiącym) o Czeczenach, banderowcach (...) itd., czyli zwykłą propagandą i kłamstwem".
Wcześniej w niedzielę w wypowiedzi dla ukraińskiej stacji telewizyjnej "Inter" Kokojty oświadczył, że dysponuje dokumentami świadczącymi o tym, że Ukraińcy brali udział w konflikcie osetyjsko-gruzińskim.
"Według naszych danych praktycznie wszyscy piloci byli z Ukrainy, załogi czołgów również były z Ukrainy" - powiedział.
Kokojty oznajmił, że Ukraińcy "byli rzucani na pierwszą linię frontu i szturmowali miasto Cchinwali (stolica Osetii Płd.)".
O Ukraińcach uczestniczących w konflikcie w Gruzji informował także pierwszy program telewizji rosyjskiej - podała gazeta internetowa "Ukraińska Prawda".
Według rosyjskiej telewizji w okolicach miasta Gori formowana jest "uzbrojona grupa" prowokacyjna, w której skład wchodzą Gruzini, ukraińscy nacjonaliści z UNSO (Ukraińska Samoobrona Narodowa) i czeczeńscy terroryści.
Jarosław Junko (PAP)
jjk/ mc/