Bez zjednoczenia sił opozycyjnych obóz demokratyczny na Ukrainie nie ma szans na powrót do władzy - oświadczył w środę w rozmowie z PAP były szef ukraińskiej dyplomacji, przywódca opozycyjnego Ludowego Ruchu Ukrainy (LRU) Borys Tarasiuk.
"Nasza opozycja jest rozproszona, a wielu jej liderów na pierwszym miejscu nadal stawia swe własne ambicje. Jeśli opozycja się nie zjednoczy, nie będzie można myśleć o powrocie do władzy prozachodnich sił demokratycznych" - podkreślił polityk.
Krytykując obecne władze Ukrainy z prezydentem Wiktorem Janukowyczem na czele za ograniczanie demokracji i wolności mediów, Tarasiuk wytknął im również zaniechanie stosunków z Polską.
"Nie narzekałbym na polskich polityków, że stracili zainteresowanie Ukrainą. To Ukraina powinna okazywać zainteresowanie rozwojem relacji z Polską, czego dziś nie robi" - podkreślił.
Przywódca LRU zwrócił uwagę, że wobec mało intensywnych kontaktów między Kijowem a Warszawą na pierwszy plan wychodzą bardzo ścisłe kontakty Ukrainy z Rosją.
"Nienormalne w stosunkach ukraińsko-polskich jest to, że nasi prezydenci nie spotkali się dotychczas w ramach wizyty oficjalnej. Odpowiedzialność za to ponosi strona ukraińska" - powiedział, wspominając o ponad dziesięciu spotkaniach prezydentów Ukrainy i Rosji jako "oznace całkowitego zwrotu w ukraińskiej polityce". "Nasze nowe władze demonstrują, że mimo deklaracji o dążeniu do Europy kroczą wyłącznie w kierunku Rosji" - zaznaczył.
Zdaniem Tarasiuka obecne władze nie są w stanie realizować swych oświadczeń dotyczących integracji europejskiej, gdyż ich działania przeczą głównym standardom obowiązującym w państwach UE.
"Głównym problemem władz jest odejście od wartości demokratycznych, wolności mediów i wolności zgromadzeń. Władze ograniczają zdobycze, które osiągnęliśmy dzięki pomarańczowej rewolucji" - powiedział.
Były szef ukraińskiej dyplomacji zwrócił w tym kontekście uwagę na decyzję ukraińskiego Trybunału Konstytucyjnego (TK), który skasował w ubiegłym tygodniu tzw. reformę konstytucyjną z 2004 r. i w miejsce wprowadzonego przez nią systemu parlamentarno-prezydenckiego przywrócił system prezydencko-parlamentarny.
"Trybunał tymczasem nie ma prawa zmieniać konstytucji. Mamy tu do czynienia z przewrotem konstytucyjnym, z przywłaszczeniem przez TK kompetencji, których mieć nie powinien. Trybunał poszedł na rękę rządzącym, choć nie wiadomo po co, skoro i tak mają oni i stanowisko prezydenta, i większość w parlamencie" - podkreślił.
Tarasiuk oczekuje, że takie działania władz oraz niespełnione obietnice wyborcze Janukowycza wcześniej czy później doprowadzą do wybuchu niezadowolenia społecznego.
"Władze zrobiły już wiele, by wzburzyć społeczeństwo. Jest to wprowadzona w sierpniu 50-procentowa podwyżka cen gazu, podniesienie opłat komunalnych, wzrost cen głównych artykułów spożywczych. To wszystko potęguje niezadowolenie. Wbrew zapowiedziom nie wzrastają emerytury i płace. Zgodnie z logiką niezadowolenie ludzi powinno wylać się, (będą) protesty. Kiedy jednak do nich dojdzie, nie mogę powiedzieć" - oświadczył Tarasiuk w rozmowie z PAP.
Jarosław Junko (PAP)
jjk/ mmp/ mc/ gma/