Ukraińscy ratownicy odnaleźli ciała pięciu górników zaginionych po piątkowych wypadkach w dwóch ukraińskich kopalniach. Bilans ofiar śmiertelnych wzrósł tym samym do 37. "Akcja poszukiwawcza i ratunkowa została zakończona" - podały w niedzielę władze.
Niedziela była na Ukrainie dniem żałoby narodowej w związku z katastrofami. Odwołano imprezy sportowe i rozrywkowe, a flagi zostały opuszczone do połowy masztu.
W kopalni w Suchodilsku, w obwodzie ługańskim, zginęło - według najnowszych danych Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych - 26 osób. Spod ziemi udało się uratować dwóch górników, którzy trafili na oddział oparzeń szpitala w Ługańsku, a ich stan oscyluje "pomiędzy życiem a śmiercią" - mówiła w sobotę przedstawicielka tamtejszych władz.
W chwili wybuchu, najprawdopodobniej metanu, pod ziemią pracowały 252 osoby, w tym 28 bezpośrednio w rejonie eksplozji na głębokości 915 metrów.
Pogrzeby 15 górników tej kopalni zaplanowano na niedzielę; najmłodszy z nich miał 19 lat, a najstarszy - 51. Kolejne ofiary mają zostać pochowane po ich formalnej identyfikacji.
Z kolei w wypadku w Makiejewce, w obwodzie donieckim, zginęło 11 osób, a cztery zostały ranne - poinformowało ministerstwo w komunikacie. Na górników spadła tam wieża szybu, którym porusza się winda górnicza. Ponad 500 górników udało się ewakuować.
Wypadek w Ługańsku był najbardziej krwawą katastrofą górniczą w kraju od 2007 roku. Kopalnia należy do najbogatszego człowieka na Ukrainie, Rinata Achmetowa.
Do największej tragedii w ukraińskim górnictwie doszło na przełomie listopada i grudnia 2007 roku. Seria trzech wybuchów metanu w donieckiej kopalni im. Zasiadki spowodowała wówczas śmierć 106 górników; kilkudziesięciu zostało rannych. (PAP)
ksaj/ mc/
9499097 9499875 9499754
