Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Uniewinniony b. właściciel biura Mazovia żąda odszkodowania

0
Podziel się:

Ponad 3 mln zł odszkodowania i zadośćuczynienia żąda od Skarbu Państwa
Stefan S., b. właściciel biura podróży Mazovia, uniewinniony po 15 latach procesu od zarzutu
oszustwa ponad 900 kombatantów, dla których w 1994 r. organizował wyjazd na Monte Cassino.

Ponad 3 mln zł odszkodowania i zadośćuczynienia żąda od Skarbu Państwa Stefan S., b. właściciel biura podróży Mazovia, uniewinniony po 15 latach procesu od zarzutu oszustwa ponad 900 kombatantów, dla których w 1994 r. organizował wyjazd na Monte Cassino.

Cywilny proces w tej sprawie toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Prokuratoria Generalna reprezentująca Skarb Państwa w imieniu pozwanych, prokuratury i sądu wnosi o oddalenie powództwa, ale - jak się okazało w piątek - nie wyklucza podjęcia rozmów o ugodzie, jednak to do strony powodowej należy pierwszy krok.

Powodem procesu jest prawomocne uniewinnienie Stefana S. po 15 latach śledztwa i procesu w sprawie oszustwa ponad 900 kombatantów, dla których w 1994 r. organizował wyjazd na obchody 50. rocznicy bitwy o Monte Cassino. W listopadzie 2011 r., po drugim procesie, został ostatecznie uniewinniony. Prokuratura nie wnosiła już apelacji.

67-letni dziś S., emerytowany pułkownik wojska, w 1994 r. zorganizował dla ok. 2,5 tys. kombatantów wyjazd na obchody rocznicy walk o Monte Cassino; wyjazd okazał się głośną na cały kraj kompromitacją. Prokuratura oskarżyła go o oszustwo 930 osób (każda straciła na wyjeździe od 50 do 150 zł); pozostałych kombatantów biuro spłaciło. Według oskarżenia S. m.in. podstawił stare autokary, nie opłacił noclegów w drodze powrotnej, nie zapewnił opieki lekarskiej, a imprezę skrócono o 2 dni.

Jak podawały wtedy media, w przeddzień uroczystości szef Mazovii miał zniknąć z Rzymu z 40 tys. dolarów. Potem twierdził, że porwano go do Tunezji (gdzie się istotnie znalazł).

W 2006 r. sąd uniewinnił S., uznając, że oskarżonemu nie można przypisać zamiaru oszustwa, a jedynie nieudolność i naiwność, bo "sytuacja go przerosła". Prokurator żądał wtedy kary 3 lat więzienia i 15 tys. zł grzywny oraz zwrotu kosztów blisko tysiącu kombatantom. W 2007 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił apelację prokuratury i uchylił do ponownego rozpatrzenia sprawę oszustwa.

Gdy po ponownym procesie oskarżony został całkowicie uniewinniony, sąd wskazał, że do nieprawidłowości doszło z winy kontrahentów Mazovii - zarówno polskiego (podstawił stare autokary), jak i włoskich (zawyżyli koszty) - a o to S. nie można obwiniać. Ponadto - zauważył sąd - w 1994 r. weszły w życie nowe, niekorzystne dla firm, przepisy o podatku VAT, a kalkulacje wyjazdu robiono na podstawie wcześniejszych przepisów.

Zaraz po wyroku S. mówił PAP, że nie czuje satysfakcji, bo przez te lata "uniemożliwiono mu jakąkolwiek działalność". Niedługo później pozwał Skarb Państwa o odszkodowanie za straty materialne i zadośćuczynienie za szkody moralne, jakie wynikły dla niego z tej sprawy. Pierwotnie zażądał łącznie 4 mln zł, ale jego pełnomocnik Jolanta Turczynowicz-Kieryło zmodyfikowała żądanie, obniżając kwotę o 600 tys. zł i nie wykluczyła dalszych modyfikacji. Podkreśliła, że część dochodzonej kwoty powód chce przekazać środowiskom kombatanckim.

Jak mówił S., szczególnie dotkliwie odczuł wieloletni obowiązek stawiania się dwa razy w tygodniu na dozór policyjny. Podupadł też na zdrowiu i rozpadło mu się małżeństwo. Potwierdzili to przesłuchani w piątek w sądzie świadkowie, z zawodu lekarze.

"Zaobserwowałam, że stres, przez jaki przechodził, przyczynił się do pogorszenia stanu zdrowia. Bardzo przeżywał, że nikt go nie traktuje jako osobę niewinną (...). Miał trudności z podejmowaniem pracy" - podkreśliła Janina R., lekarz neurolog z Krakowa.

Inny lekarz, Andrzej G., który zna się ze Stefanem S. od wielu lat, bo mieszkali w jednym bloku, zeznał, że w wyniku prowadzenia procesu "nastąpiła degradacja fizyczna i psychiczna" powoda. "Stał się wybuchowy, trudny w kontakcie. Widać, że bardzo to przeżywa. Dziś to zupełnie inny człowiek niż kiedyś" - dodał świadek.

Jak podkreślił, przed laty prasa zorganizowała wielką nagonkę na Stefana S. "Pisano, że całą tę wycieczkę na Monte Cassino Stefan zorganizował, żeby tych ludzi obrabować. On sam miał wielkie poczucie niesprawiedliwości. Zawaliło się jego całe życie, rozstał się z żoną" - mówił. (PAP)

wkt/ abr/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)