Do USA przybył w poniedziałek wiceprezydent Chin Xi Jinping, wyznaczony przez kierownictwo chińskie na następcę obecnego prezydenta Hu Jintao. We wtorek spotka się z prezydentem Barackiem Obamą.
Media amerykańskie oczekiwały wizyty Xi Jinpinga (czyt. Si Cin-ping) z ogromnym zainteresowaniem. Liczą, że dostarczy ona sygnałów, czy pod jego przyszłymi rządami możliwa będzie poprawa stosunków USA i Chin.
Są one napięte wskutek rywalizacji ekonomicznej i militarnej obu państw, pretensji USA o sztuczne zaniżanie przez Pekin kursu chińskiej waluty, a także intensywnych zbrojeń Chin, które zaangażowane są w spory terytorialne z sąsiadami na Morzu Wschodniochińskim.
Administracja Obamy zwiększa ostatnio liczbę swoich wojsk i baz w rejonie Azji Wschodniej i Pacyfiku, co ma być przeciwwagą dla chińskich ambicji mocarstwowych.
Waszyngton ma nadzieję na bardziej otwarty dialog z Xi Jinpingiem, ponieważ ma on opinię polityka mniej "sztywnego" niż Hu Jintao (czyt. Hu Cin-tao). Jak to określił niewymieniony z nazwiska przedstawiciel administracji cytowany w "Washington Post", Xi "wyraźnie lepiej się czuje, działając bez przygotowanego skryptu".
Wiceprezydent Chińskiej Republiki Ludowej był już poza tym w USA jako młody działacz Komunistycznej Partii Chin - w 1985 r. odwiedził rolniczy stan Iowa.
Oprócz spotkania z Obamą w Białym Domu, Xi odbędzie też rozmowy w Pentagonie i Departamencie Stanu.
Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mmp/ kar/