14 osób, głównie Amerykanów, jest oskarżonych o wspieranie somalijskich szababów - powiedział w czwartek prokurator generalny Eric Holder. Mające powiązania z Al-Kaidą ugrupowanie Al-Szabab przyznało się do krwawych zamachów bombowych w stolicy Ugandy Kampali.
12 osób oskarżonych o wspieranie szababów pochodzi z Minnesoty, a pozostałe dwie - z Alabamy i Kalifornii. Niektórzy wspierali organizację ze Stanów Zjednoczonych, a inni podróżowali w tym celu do Somalii - poinformował Holder na konferencji prasowej.
Prokurator dodał, że najprawdopodobniej 10 oskarżonych przebywa poza terytorium USA.
Poinformował również, że dotychczas aresztowano dwie osoby.
Jak stwierdził Holder, działania podjęte w tej sprawie mają być ostrzeżeniem dla osób, które zamierzają dołączyć do grup terrorystycznych.
Według telewizji NBC, władze uważają, że dotychczas aż 50 obywateli Stanów Zjednoczonych dołączyło do szababów.
Ponadto od 150 do 200 członków tego ugrupowania ma paszporty umożliwiające wjazd do USA bez wizy.
Ruch islamskich szababów powstał w 2006 roku, a kilka miesięcy temu jego członkowie przyznali, że mają powiązania z Al-Kaidą.
W marcu 2008 roku amerykańskie władze uznały Al-Szabab za organizację terrorystyczną.
Szababowie, którzy kontrolują większość południowej i środkowej części Somalii, przeprowadzili 11 lipca podwójny zamach bombowy w Kampali, w którym zginęło 76 osób. Eksplozje w stolicy Ugandy wstrząsnęły dwoma barami, w których fani futbolu oglądali w telewizji końcowe chwile finału piłkarskich mistrzostw świata.
Terroryści z Al-Szabab dokonywali już podobnych ataków na ugandyjską stolicę, a ostatnio straszyli kolejnymi, by zmusić władze Ugandy do wycofania żołnierzy z misji pokojowej w Somalii. Kraj ten od 1991 roku znajduje się w stanie anarchii. (PAP)
jhp/ mc/
6735475 6736061
