Amerykański Sąd Najwyższy rozszerzył konstytucyjne prawo oskarżonych do skutecznej obrony także na sprawy karne rozstrzygane w drodze umów pozaprocesowych między prokuratorami a adwokatami oskarżonych.
Poprzez takie umowy, gdzie oskarżony przyznaje się do winy, a obie strony: oskarżenie i obrona negocjują kwalifikację prawną jego czynu i proponowany wyrok, decyduje się przytłaczająca większość spraw karnych w USA - w sądach federalnych 97 procent, a stanowych 94 procent. Unika się w ten sposób kosztownych procesów.
Niekiedy jednak - i dwie takie sprawy były przedmiotem sporów rozstrzyganych przez Sąd Najwyższy - niekompetentni lub niedbali adwokaci nie informują swego klienta o możliwości umowy pozaprocesowej. W rezultacie wygasa ostateczny termin zawarcia takiej umowy i konieczny jest proces, który zwykle kończy się dużo surowszą karą niż ta, która byłaby zaoferowana oskarżonemu w negocjacjach po jego przyznaniu się do winy.
Decyzja Sądu Najwyższego, podjęta większością głosów 5 do 4, oznacza w praktyce, że oskarżony uważający się za skrzywdzonego w ten sposób będzie mógł zaskarżyć umowę, w wyniku której został skazany, powołując się na niekompetencje swego adwokata. Prawo oskarżonego do sprawiedliwej i kompetentnej obrony wynika z Szóstej Poprawki do konstytucji USA.
W efekcie negocjacje prowadzące do umowy, obecnie prowadzone nieformalnie i niepodlegające ustalonym normom, będą przedmiotem kontroli.
Za wydanym orzeczeniem sądu głosowali sędziowie liberalni, natomiast jeden z sędziów konserwatywnych, którzy byli przeciw, Antonin Scalia, ostro je skrytykował.
Ostrzegł on, że decyzja sądu doprowadzi do lawiny nowych pozwów kierowanych do sądów przez skazanych uważających się za pokrzywdzonych i oznacza wotum nieufności wobec normalnych procesów, w których o winie orzekają ławy przysięgłych.
Scalia nazwał orzeczenie SN "absurdalnym", ponieważ w jego wyniku prawo oskarżonego do sprawiedliwego procesu zostało przekształcone w prawo - jak powiedział - "do uniknięcia sprawiedliwego procesu i otrzymania łagodniejszej kary, niż na to zasługuje oskarżony".
Eksperci prawni zwracają w dodatku uwagę, że w wypadku zaskarżenia umowy pozaprocesowej skazany będzie musiał m.in. udowodnić, że przyjąłby ofertę złagodzonej kary w zamian za przyznanie się do winy, gdyby adwokat udzielił mu dobrej rady w tej kwestii, co będzie trudne do wykazania.
Z decyzją SN nie zgadzają się nie tylko konserwatywni prawnicy, lecz także władze 27 stanów, które skierowały do sądu petycję w tej sprawie, a nawet administracja prezydenta Baracka Obamy.
Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/