Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

USA: Ścigany przez policję chodził do dobrej szkoły i był lubiany

0
Podziel się:

Mieszkający w Bostonie studenci i naukowcy opowiadają PAP, że 19-latek
ścigany przez policję w związku z zamachami bombowymi chodził do dobrej szkoły średniej Rindge and
Latin. Jego koleżanka opowiadała w lokalnym radiu, że był przez wszystkich bardzo lubiany.

Mieszkający w Bostonie studenci i naukowcy opowiadają PAP, że 19-latek ścigany przez policję w związku z zamachami bombowymi chodził do dobrej szkoły średniej Rindge and Latin. Jego koleżanka opowiadała w lokalnym radiu, że był przez wszystkich bardzo lubiany.

Ścigany przez policję 19-letni Dżochar Carnajew - który według amerykańskich mediów przyjechał do USA z rodziną 10 lat temu z Kaukazu - chodził do publicznej szkoły Rindge & Latin, a w 2011 roku dostał nawet naukowe stypendium od miasta Cambridge.

"To całkiem niezła szkoła w zachodniej części Cambridge" - powiedział PAP doktorant na Uniwersytecie Harvarda Andrzej Nowojewski.

Rodzina Dżochara Carnajewa, który wraz z bratem Tamerlanem jest podejrzany o poniedziałkowe zamachy przy mecie Maratonu Bostońskiego, mieszka przy Norfolk Street, w uważanej za spokojną dzielnicy w centrum Cambridge. "Tu mieszka wielu studentów Harvardu, to nie jest jakaś dzielnica z problemami" - opowiada PAP Cathryn Cluever, która pracuje w Kennedy School of Government na Uniwersytecie Harvarda.

"W tej chwili wszystko tu jest zamknięte, żaden samochód nie jeździ po ulicach" - opowiada. Ona również ocenia, że Rindge & Latin to "duża szkoła publiczna, do której chodzi wiele różnych osób, ale to szacowna szkoła".

Profesor prawa na Uniwersytecie Massachusetts Dartmouth Adam Sulkowski relacjonuje w rozmowie z PAP, że w wywiadzie dla lokalnego radia koleżanka podejrzanego określiła go jako "dobrego, bardzo zabawnego" kolegę, z którym "wszyscy lubili z spędzać czas" i z którym "świetnie się rozmawiało". "Ktoś inny, kto go znał, też mówił, że nie wierzy, by taki spokojny chłopak mógł zrobić coś podobnego" - mówi Sulkowski.

Opowiada, że choć kampus Uniersytetu Massachusetts Dartmouth, gdzie obecnie przebywa, znajduje się aż godzinę jazdy samochodem na południe od Bostonu, też został zamknięty przez policję. "To chyba trochę przesada, po co zamykać kampus, który jest tak daleko od Bostonu?" - pyta retorycznie.

Po chwili dodaje jednak, że jest to prawdopodobnie spowodowane tym, że - jak podała telewizja WCVB-5 - podejrzany przez kilka dni w ubiegłym roku był zarejestrowany na tej uczelni. "Być może policja bierze pod uwagę, że może tu przyjechać?" - zastanawia się Sulkowski.

Nowojewski też na razie nie wychodzi z domu. "Od rana dostaję SMS-y od uczelni. Zostałem poinformowany, że Harvard University jest w piątek zamknięty i że nie należy wychodzić z domu" - powiedział. Opowiada, że kiedy wracał z laboratorium do domu po pierwszej w nocy, cała południowa część miasta wprost "rozbrzmiewała syrenami policyjnymi". Jak się później dowiedział, miało to związek z zastrzeleniem policjanta na terenie Instytutu Technologicznego Massachusetts (MIT).

Ocenia, że policja ma wszystko pod kontrolą, i przyznaje, że jest bardzo zaskoczony napływającymi informacjami o podejrzanych. "Nie spodziewałbym się nigdy, że kaukascy terroryści zaatakują Boston" - dodał.

Władze USA poinformowały w piątek, że dwóch mężczyzn podejrzanych o poniedziałkowe zamachy w Bostonie, to Dżochar Carnajew i jego 26-letni brat Tamerlan Carnajew. Telewizja NBC News podała, że ojciec podejrzanych pracował w Czeczenii, a ich rodzina przyjechała do USA w 2002 lub 2003 roku. Jeden z braci podobno urodził się w Kirgistanie. CNN informuje ponadto, że bracia przyjechali do USA na kirgiskich paszportach.

Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)

icz/ akl/ kar/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)