Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Van Rompuy i Ashton wybrani na prezydenta i szefa dyplomacji UE

0
Podziel się:

Zadziwiająco zgodnie i szybko przywódcy państw Unii Europejskiej wybrali w
czwartek na szczycie mało znane osoby: belgijskiego premiera Hermana Van Rompuya - na pierwszego
stałego przewodniczącego Rady Europejskiej i brytyjską baronessę Catherine Ashton - na szefową
unijnej dyplomacji.

Zadziwiająco zgodnie i szybko przywódcy państw Unii Europejskiej wybrali w czwartek na szczycie mało znane osoby: belgijskiego premiera Hermana Van Rompuya - na pierwszego stałego przewodniczącego Rady Europejskiej i brytyjską baronessę Catherine Ashton - na szefową unijnej dyplomacji.

"To historyczny moment. Po latach negocjacji mamy wreszcie Traktat z Lizbony i dziś zdecydowaliśmy o ludziach, którzy będą przyszłością Europy" - powiedział premier szwedzkiego przewodnictwa Fredrik Reinfeldt na konferencji prasowej po szczycie w Brukseli. Podkreślił, że decyzja o wyborze obu polityków zapadła jednomyślnie.

Ale wyboru belgijsko-brytyjskiej pary tak naprawdę dokonali przywódcy trzech państw: Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii, którzy spotkali się jeszcze przed szczytem.

Choć Van Rompuy i Ashton mają być nowymi twarzami UE w relacjach z partnerami na świecie, takimi jak prezydenci USA, Rosji czy Chin, to oboje są osobami dość mało znanymi szerokiej opinii publicznej nawet w Unii Europejskiej. Van Rompuy jest premierem Belgii niespełna rok, a Ashton zasiada w Komisji Europejskiej jako komisarz ds. handlu niewiele dłużej i nie ma w dyplomacji żadnego doświadczenia.

Czy to do nich zadzwoni prezydent Barack Obama, kiedy będzie chciał porozmawiać z Europą? Takie były intencje autorów eurokonstytucji, kiedy wymyślano w 2002 roku reformę instytucjonalną i nowe stanowiska UE. Pytani o to na konferencji prasowej politycy wpadli w konsternację. Żaden: ani Van Rompuy, ani Ashton, ani nawet Reinfeldt i szef KE Barroso nie palili się do odpowiedzi.

"Z obawą czekam na pierwszy telefon" - przerwał ciszę Van Rompuy. Pani Ashton się nie odezwała, ale wyręczył ją jej szef, przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso, zapewniając, że to ona, zasiadając w KE jako wiceprzewodnicząca, będzie odpowiedzialna za unijną dyplomację.

Ashton nie kryła zresztą zaskoczenia wyborem jej na wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej, jak oficjalnie zwie się jej funkcję. "Nie mam nawet napisanego przemówienia. Czuję się uhonorowana. Będę pracować jak najlepiej potrafię dla Europy" - powiedziała Ashton.

Tymczasem to porozumienie w sprawie Ashton w czwartek jeszcze przed szczytem wśród liderów europejskiej socjaldemokracji, w tym premiera Wielkiej Brytanii Gordona Browna, przełamało impas w negocjacjach prowadzonych przez szwedzkie przewodnictwo od tygodni. Jako kobieta, reprezentantka socjaldemokracji i dużego kraju spełniała wszystkie warunki stawiane poszukiwanemu następcy Javiera Solany. Brown musiał uznać brak szans byłego premiera Tony'ego Blaira na przewodniczącego Rady Europejskiej, ale wyjechał z Brukseli z niebagatelną nagrodą pocieszenia.

Francja i Niemcy nie miały wyjścia - musiały zgodzić się na pozbawioną doświadczenia w dyplomacji Ashton, skoro Londyn poparł ich kandydata, Van Rompuya, na drugie stanowisko. Francja dostała trzecie stanowisko, które obsadzili na szczycie szefowie państw i rządów, a mianowicie sekretarza generalnego Rady UE, którym został na najbliższe dwa i pół roku Pierre de Boissieu.

Także nowo wybrany stały przewodniczący Rady Europejskiej Van Rompuy nie ukrywał, że nie jest człowiekiem wielkiej charyzmy, i potwierdził, że będzie przewodniczącym "dyskretnym", nie wybiegającym poza kompetencje traktatowe swej funkcji, dbającym o to, by decyzje zapadały w duchu kompromisu wszystkich 27 państw UE.

"Moje poglądy będą całkowicie poddane poglądowi Rady Europejskiej. To, co ja osobiście myślę, jest bez znaczenia" - odpowiedział na pytanie, czy jest za przyjęciem Turcji do UE. "Mam nadzieję, że w tej sprawie i wszystkich innych osiągnę w Radzie Europejskiej tak szeroki konsensus, jaki jest możliwy" - dodał.

Premier Donald Tusk powiedział, że UE nie jest jeszcze gotowa na ambitniejszy wybór niż Van Rompuya i Ashton. "Chyba wszyscy czujemy, że Traktat Lizboński daje pewną szansę, ale Unia Europejska nie jest jeszcze gotowa, żeby tę szansę wykorzystać" - podsumował premier wyniki szczytu. "Czy marzy mi się ambitne silne przywództwo UE, które w tej grze globalnej będzie mogło odegrać rolę większą, niż do tej pory? Oczywiście tak. Czy było to możliwe? Nie. Czy będzie możliwe w przyszłości? Myślę, że Polakom akurat tej ambicji nie zabraknie" - dodał premier.

Van Rompuy i Ashton przejmą nowe obowiązki 1 grudnia wraz z wejściem w życie Traktatu z Lizbony. Mandat pierwszego trwa 2,5 roku z możliwością odnowienia, a Ashton pięć lat.

Inga Czerny i Michał Kot (PAP)

icz/ kot/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)