Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Verheugen dla PAP: UE bez Polski byłaby nie do pomyślenia

0
Podziel się:

Unia Europejska bez Polski byłaby nie do
pomyślenia - powiedział w wywiadzie dla PAP wiceprzewodniczący
Komisji Europejskiej (KE) Guenter Verheugen, który jako komisarz
UE ds. rozszerzenia w latach 1999-2004 prowadził z Polską
negocjacje akcesyjne, zakończone przystąpieniem do Unii
Europejskiej 1 maja 2004 roku.

Unia Europejska bez Polski byłaby nie do pomyślenia - powiedział w wywiadzie dla PAP wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej (KE) Guenter Verheugen, który jako komisarz UE ds. rozszerzenia w latach 1999-2004 prowadził z Polską negocjacje akcesyjne, zakończone przystąpieniem do Unii Europejskiej 1 maja 2004 roku.

Rozszerzenie sprzed pięciu lat Verheugen traktuje jako sprawiedliwość dziejową, która wymagała zjednoczenia Europy po upadku żelaznej kurtyny. Uważa, że pięć lat członkostwa dowiodło, iż Polska przystąpiła do UE w pełni gotowa i może w niej pełnić wiodącą rolę, a sama UE jest dzięki rozszerzeniu silniejsza.

PAP: Z perspektywy komisarza odpowiedzialnego za rozszerzenie UE w 2004 roku, jak ocenia Pan pięcioletnie członkostwo w UE nowych krajów, w tym Polski?

Verheugen: Jestem głęboko przekonany, że możemy z dumą powiedzieć, iż wszystko, na co liczyliśmy i co obiecywaliśmy, spełniło się. Sztuczny, powojenny podział Europy definitywnie się zakończył. Kraje, które musiały żyć pod komunistyczną dyktaturą, są dziś młodymi, prężnymi demokracjami stabilnymi gospodarczo i politycznie. Odgrywają konstruktywną, nakierowaną na reformy rolę w UE. Wraz z rozszerzeniem, uczyniliśmy Europę silniejszą - taka jest moja ocena.

PAP: Czego UE chciała, rozpoczynając projekt rozszerzenia?

Verheugen: Dla mnie osobiście najważniejszą rzeczą było naprawienie historycznej niesprawiedliwości. Pozostawanie poza UE nie było wyborem narodów Europy Środkowo-Wschodniej. Zostało im to narzucone. Mój punkt widzenia był następujący: te narody mają historyczne prawo być częścią europejskiej integracji, mają prawo korzystać z jej dobrodziejstw. Ich przystąpienie do UE nie było kwestią miłosierdzia z naszej strony.

Druga sprawa to oczywiście potrzeba politycznej i gospodarczej stabilizacji całego regionu po upadku imperium radzieckiego. To nastąpiło dzięki transformacji ustrojowej i integracji z Unią Europejską.

PAP: Podczas negocjacji akcesyjnych czasem musiał Pan bronić pomysłu polskiego członkostwa w UE, polskich interesów. Czy uważa Pan, że Polska w pełni wykorzystała szanse wynikające z obecności w UE? Co Polska mogła zrobić lepiej?

Verheugen: Nie postrzegałem swojej roli jako obrońcy polskich interesów. Moją rolą była obrona interesów Europy. Ale dla mnie, Unia Europejska bez Polski była nie do pomyślenia. Cały proces rozszerzenia bez Polski tracił sens. Moim najważniejszym wkładem w strategie rozszerzenia było to, by nie przeprowadzać go w małych grupach, ale zapewnić jednoczesne przystąpienie wszystkich państw ubiegających się wówczas o członkostwo. Doskonale wiedziałem, że koncepcja małych grup oznacza, że Polska nie znajdzie się w pierwszej z nich.

I wiedziałem, że tego Polacy nie zrozumieliby. Nie zapominajmy, że cały proces, który doprowadził do rozwiązania Związku Radzieckiego i upadku muru berlińskiego, zaczął się w Polsce - nie w Słowenii czy Estonii. Polska była pierwszym krajem za żelazną kurtyną z demokratycznie wybranym rządem. Ruch Solidarności miał kluczowe znaczenie dla tego wszystkiego, co potem nastąpiło.

Ale nie dawaliśmy Polsce żadnej taryfy ulgowej. Zawsze odrzucałem pomysł, by w polskim przypadku kryteria były mniej surowe. Po pięciu latach jest jasne, że ocena KE była słuszna: Polska spełniła warunki przystąpienia do UE. Z członkostwem Polski nie ma żadnych problemów.

Natomiast moim zdaniem, Polska potrzebuje jeszcze czasu, by określić swoją rolę w UE. Musimy być cierpliwi, ale jestem absolutnie przekonany, że Polska odnajdzie swoje miejsce w UE i będzie odgrywała wiodącą rolę. Potrzebujemy osi stabilności w Europie od Paryża, przez Berlin po Warszawę.

PAP: W Europie Zachodniej są głosy, że rozszerzenie z 2004 roku było zbyt duże, zbyt szybkie, że odbyło się "kosztem" starych krajów członkowskich.

Verheugen: Jestem świadom tych głosów. Moim zdaniem tak mówią ci, którzy nigdy nie byli zwolennikami rozszerzenia, chcieli zachować tę przyjemną, starą UE jako klub bogatych zachodnich krajów. Ci, którzy mówią, że rozszerzenie było błędem, tłumaczą nim problemy w innych dziedzinach.

Przede wszystkim musimy sobie jednak odpowiedzieć na pytanie, jak moglibyśmy ustabilizować ten region, jeśli nie w drodze rozszerzenia UE? Szczególnie dzisiaj, kiedy zostaliśmy dotknięci skutkami bardzo poważnego kryzysu gospodarczego, mielibyśmy w tych krajach skrajnie trudną sytuację. Na UE spoczywałaby odpowiedzialność za ich wsparcie, i kosztowałoby ono o wiele więcej niż rozszerzenie.

PAP: Historia stosunków polsko-niemieckich jest trudna i czasami także dzisiaj pojawiają się sprawy drażliwe. Jak, Pana zdaniem, integracja europejska może wpłynąć na proces pojednania polsko- niemieckiego?

Verheugen: Myślę, że generalnie nie ma problemów między Polską a Niemcami. Ale zgadzam się, że czasami pojawiają się trudności, jak choćby te związane z działalnością Związku Wypędzonych (BdV).

Uważam, że nawet w ponad 60 lat po II wojnie światowej Niemcy muszą mieć świadomość, że historia nie może być pisana na nowo. Jest stuprocentową prawdą, że także wielu Niemców padło ofiarą barbarzyńskiego reżimu. Ale to nie zmienia faktów: w 1939 roku to Niemcy były agresorem. I Niemcy nie mogą zapomnieć o lekcjach płynących z historii.

Sądzę, że młodsze pokolenie jest w lepszej sytuacji. Nie minie 15- 20 lat, a stosunki polsko-niemieckie będą co najmniej tak samo dobre jak dziś stosunki między Francją i Niemcami. Jestem pod tym względem dużym optymistą.

PAP: Czy postrzega Pan Unię Europejską jako miejsce do rozwiązywania mniejszych lub większych problemów między Polską a Niemcami?

Verheugen: Od kiedy zarówno Niemcy, jak i Polska są członkami Unii Europejskiej, rozwiązywanie problemów stało się prostsze. Ale nie uważam, że należy te problemy "europeizować", to nie byłoby pomocne. Odpowiedzialność za ich rozwiązanie spoczywa w rękach przywódców po obu stronach. Uważam, że niemieckie i polskie elity zgadzają się, że te dwustronne stosunki mają bardzo specjalny charakter i że muszą być traktowane z wyczuciem.

PAP: Skąd bierze się Pana sympatia do Polski?

Verheugen: Z czasem udało mi się znaleźć w Polsce zaufanie - co wcale na początku nie było takie oczywiste. Czasem sam się zastanawiałem, czy przydzielenie Niemcowi teki rozszerzenia było dobrą decyzją ówczesnego przewodniczącego Komisji Romano Prodiego (na czele KE w latach 1999-2004). Ale z dzisiejszej perspektywy doceniam przynależność do tego pokolenia Niemców, które próbowało naprawić straszliwe błędy przeszłości. Czasami odnosi się wrażenie, że można zrozumieć duszę jakiegoś kraju. Ja po prostu uważam, że rozumiem polską duszę.

Michał Kot (PAP)

kot/ ap/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)