Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W.Brytania: Krytycy podzieleni w ocenie "Makbeta" Jarzyny

0
Podziel się:

Dla krytyka teatralnego "Daily Telegraph", Dominika Cavendisha,
inscenizacja "Makbeta" w reżyserii Grzegorza Jarzyny z warszawskiego TR jest "wielkim
rozczarowaniem". Z kolei Lyn Gardner z "Guardiana" uznała, że Jarzyna zrozumiał sedno
szekspirowskiej tragedii.

Dla krytyka teatralnego "Daily Telegraph", Dominika Cavendisha, inscenizacja "Makbeta" w reżyserii Grzegorza Jarzyny z warszawskiego TR jest "wielkim rozczarowaniem". Z kolei Lyn Gardner z "Guardiana" uznała, że Jarzyna zrozumiał sedno szekspirowskiej tragedii.

"Makbeta" osadzonego przez reżysera w realiach konfliktu na Bliskim Wschodzie wystawiono w Edynburgu w ramach dorocznego festiwalu teatralnego. W poniedziałek inscenizację szekspirowskiej tragedii transmitował na swym portalu "Guardian".

"Gdyby inscenizacja w równie przesadnym i złym guście była wystawiona przez brytyjski zespół teatralny, to z pewnością zostałaby skwitowana jako jeszcze bardziej nieapetyczna (dosł. cuchnąca, ang. stinkier) niż czteroletni kabanos" - napisał Cavendish.

Według niego Jarzyna myśli szerokoekranowo w hollywoodzkiej konwencji filmu o okrucieństwach wojny, ale jego inscenizację, mimo że musiała kosztować słono, nazywa "niewypałem". "Sztuka, która powinna mówić o morderczej politycznej ambicji, stała się świadectwem aroganckiej pychy artysty" - ocenił Cavendish.

Krytykowi nie podoba się m.in. "przyprawiająca o gęsią skórę postać Wuja Sama wykonująca kabaretowe ruchy", "rozebrany do rosołu duch zamordowanego Banka", "kocie okrzyki Lady Makbet", "symulowana wojskowa orgia" i "aktor w stroju białego królika". Za ciekawy pomysł uznaje wiedźmę w burce, choć pomysł ten - jego zdaniem - nie został w pełni spożytkowany i jest niespójny.

Z kolei Lyn Gardner z "Guardiana" pisze, że "inscenizacja bierze przykład z hollywoodzkich wojennych blockbusterów, ale nie ma w niej bohaterów". Bliskowschodnie realia nie są - jej zdaniem - przekonywująco w sztuce osadzone.

Pośrednio także i ona przyznaje, że Jarzyna przedawkował z efektami filmowymi. "Reżyser czyni ukłon w stronę filmów z gatunku horror zwłaszcza w niespokojnej ścieżce dźwiękowej, ale inscenizacja jest najbardziej zniewalająca, gdy mniej w niej Hollywoodu, a za to więcej Szekspira" - oceniła recenzentka.

Gardner chwali Jarzynę za to, że zrozumiał, iż Makbet jest przede wszystkim żołnierzem, a jego rzemiosłem jest wojna. "Rozgrywana na pięciu przestrzeniach wewnątrz gigantycznej szarej fasady, mogącej być zarówno zamkiem, jak i jakąś wojenną machiną, Jarzyna dociera do sedna Makbeta przypominając, że bohater sztuki jest żołnierzem. To wojna daje mu okazję przejęcia władzy i wojna go niszczy. (...) To wojna, która wypacza i skaża stosunki międzyludzkie; seks, władza i przemoc są tu nierozerwalnie ze sobą związane nie tylko w stosunkach Makbeta i Lady Makbet, ale także w brutalnym zachowaniu żołnierzy wobec siebie" - stwierdza.

"To z pewnością jedyna na świecie inscenizacja, w której Lady Makbet rozstaje się z życiem z pomocą wadliwej pralki" - konkluduje Gardner. (PAP)

asw/ hes/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)